Nauczycielka się pyta dzieci, jakie zwierzęta mają w domu. Uczniowie kolejno odpowiadają:
- Ja mam psa...
- Ja kota...
- U nas są rybki w akwarium...
Wreszcie zgłasza się Kazio:
- A my mamy kurczaka w zamrażarce...
- Bolku, jak nazywał się Chrobry?
- Nie wiem.
- No, przecież tak jak ty!
- Nowak?!
- Kaziu, czy są jakieś zwierzęta, które nie słyszą?
- Owszem, panie profesorze, są i głuche...
Mama pyta się Jasia:
- Jasiu, jaki przedmiot w szkole najbardziej lubisz?
- Dzwonek, mamo.
- Kaziu, dlaczego nie byłeś wczoraj w szkole?
- Bo wczoraj umarł mój dziadek...
- Nie kłam, wczoraj widziałam twojego dziadka w oknie...
- Tatuś wystawił go przy oknie, bo listonosz szedł z renta...
Nauczyciel kazał Jasiowi napisać 100 razy: "Nie będę mówił przez ty do nauczyciela." Na drugi dzień Jasio przyniósł zeszyt, w którym to zdanie było napisane 200 razy.
- Dlaczego napisałeś 200 razy? Kazałem tylko 100...
- Żeby ci zrobić przyjemność, bo cię lubię stary!
Pani zadała dzieciom temat wypracowania: "Jak wyobrażam sobie pracę dyrektora?" Wszystkie dzieci piszą tylko Jaś siedzi bezczynnie założywszy ręce.
- Czemu Jasiu nie piszesz? - pyta się nauczycielka.
- Czekam na sekretarkę.
Przybiega dzieciak na stację benzynową z kanistrem:
- Dziesięć litrów benzyny, szybko!!!
- Co jest? Pali się?
- Tak, moja szkoła. Ale trochę jakby przygasa.
- Powtórzmy tabliczkę mnożenia - mówi ojciec do syna - na pewno wiesz, że dwa razy dwa jest cztery, a ile to będzie sześć razy siedem?
- Tato, dlaczego ty zawsze rezerwujesz dla siebie łatwiejsze przykłady?!
Pani zadała dzieciom ułożenie zdań z użyciem słowa "Prawdopodobnie". Dzieci napisały historyjki typu: "Idzie zima, prawdopodobnie spadnie śnieg". Jasio oczywiście wymyślił coś innego: "Moja starsza siostra bierze lekcje fortepianu. Ostatnio, jak przyszedł do niej nauczyciel, zdjęła majtki, on rozpiął spodnie. Prawdopodobnie nasrają do fortepianu."
- Jasiu, masz dziś bardzo dobrze odrobione zadanie - mówi nauczycielka - Czy jesteś pewien, że twojemu tacie nikt nie pomagał?
Lekcja. Jasiu siedzi w klasie i nagle krzyczy do pani:
- Proszę pani. Ten co siedzi tam z tyłu, spierdział się!
- Jasiu. Nie mówi się "spierdział" tylko "złamał powietrze".
Po chwili Jasiu znowu krzyczy do pani:
- Proszę pani. Ten co przedtem złamał powietrze, znowu się spierdział!
Mama pyta się swego synka:
- Kaziu, jak się czujesz w szkole?
- Jak na komisariacie: ciągle mnie wypytują, a ja o niczym nie wiem.
Pani pyta Jasia w szkole:
- Ile jest pięć plus pięć?
Jasio przebiera rękami w kieszeniach i mówi:
- Jedenaście!
- Jasiu, dlaczego wczoraj nie byłeś w szkole?
- Bo musiałem iść z krową do byka.
- A nie mógł tego zrobić twój ojciec?
- Nie, to musiał zrobić byk!
Przychodzi Jasiu do domu ze szkoły i krzyczy:
- Mamo, mamo dzisiaj zrobiłem dobry uczynek.
- No to mów.
- Koledzy podłożyli pineskę szpicem do góry na krześle nauczyciela. Już miał siadać kiedy ja odsunąłem krzesło.
Pani w szkole pyta się dzieci jakiej pasty do zębów używają. Małgosia:
- Ja używam Colgate.
- A dlaczego?
- Bo to numer 1 na świecie...
- Bardzo dobrze, a ty Jasiu jakiej używasz?
- Blend-a-Med!
- A dlaczego?
- Bo po niej są twarde jajka!
Pani pyta dzieci:
- Powiedzcie mi dzieci jakieś zwierzątko na A.
Jasio wstaje i mówi:
- A może to czyżyk?
- Nie Jasiu, siadaj. No dobrze powiedzcie mi teraz zwierzątko na B.
Jasio na to:
- Być może to czyżyk?
- Jasiu za drzwi!
Jasio wychodzi.
- Powiedzcie mi teraz zwierzątko na C.
Nagle drzwi się otwierają, zagląda Jasio i mówi:
- Czyżby to był czyżyk?
- Nasza nauczycielka mówi sama do siebie, czy wasza też?
- Nie, nasza myśli, że jej słuchamy!
- Od dziś będziemy liczyli na komputerach! - oznajmiła nauczycielka
- Wspaniale! Znakomicie! - cieszą się uczniowie.
- No to kto mi powie, ile będzie pięć komputerów dodać dwadzieścia jeden komputerów?
- Kaziu, jeśli powiem: "Jestem piękna", to jaki to czas?
- Czas przeszły, proszę pani!
Pani kiedyś w szkole ogłosiła konkurs na najładniejsze zdanie z wyrazem ananas. Następnego dnia dzieci przynoszą i czytają swoje zdania, a Jasio siedzi cichutko. W końcu pani mówi:
- No Jaśku, a może posłuchamy Twojego zdania?
Na to Jasio otwiera zeszyt i zaczyna czytać:
- Wczoraj tatuś kupił całą skrzynkę jabłek. Sam je wszystkie zjadł, "a na nas" wypiął dupę.
Pani poleciła dzieciom napisać wypracowanie na temat "Matka jest tylko jedna". Następnego dnia pani pyta dzieci. W końcu przyszła kolej na Jasia, więc czyta: "Wieczorem, gdy ojciec z matką do stołu zasiedli, poprosili Małgosię by z lodówki przyniosła dwie flaszki wódki. Małgosia poszła do lodówki i krzyknęła:
- Matka! Jest tylko jedna!"
Pani poleciła dzieciom napisać zdanie złożone, które zawierać będzie dwa wyrazy "pięknie". Następnego dnia pani pyta dzieci. W końcu przyszła kolej na Jasia, więc czyta:
- Wieczorem Małgosia wróciła do domu i powiedziała że jest w ciąży, a ojciec na to: "Pięknie, kurna, pięknie!".
Na lekcji matmy:
- Nowak, podaj liczbę dwucyfrową.
- 34.
- A jeśli przestawisz cyfry?
- Nie wiem.
- Siadaj. Kowalski, podaj liczbę dwucyfrową.
- 18.
- A jeśli przestawisz cyfry?
- Nie wiem.
- Jasiu, podaj...
- 33.
- Jasiu dlaczego spóźniłeś się do szkoły?
- Bo pewnej pani zginęło 100 zł.
- I co? Pomagałeś szukać?
- Nie! Stałem na banknocie i czekałem aż odejdzie!
- Jasiu - pyta się pani - biorąc pod uwagę twoje lenistwo, jakim zwierzęciem chciałbyś być?
- Wężem.
- A dlaczego?
- Bo leżę i idę...
- Proszę pani, ja się w pani chyba zakochałem - mówi dziesięcioletni Jasiu.
- Przykro mi Jasiu, ale ja nie lubię dzieci.
- A kto lubi? Będziemy uważali...
Lekcja biologii. Pani pyta jak się nazywa największy zwierz mieszkający w polskich lasach. Jasiu odpowiada:
- Dźwiedź.
- Chyba niedźwiedź?
- Jeśli nie dźwiedź, to ja nie wiem.
Jest lekcja. Pani bawi się z dziećmi w zgadywanki. Dzieci zadają Pani zagadki, a Pani stara się odpowiedzieć, w miarę swych (skromnych) możliwości. Przychodzi kolej na Jasia. Jaś wstaje i pyta:
wersja A.
- Co to jest: długi, czerwony i często staje?
Pani zaczerwieniona na buzi woła:
- Jasiu, jak ty możesz takie świństwa...
A Jaś na to radośnie:
- To autobus proszę Pani!
wersja B
- Co to jest: długi, giętki, pręży się, na trzy litery i w środku "u"?
Pani zaczerwieniona na buzi woła:
- Jasiu, jak ty możesz takie świństwa...
A Jaś na to radośnie:
- To jest łuk!
Przychodzi mały Jaś do szkoły, ma całą opuchnięta i czerwoną twarz, pani się pyta:
- Co się stało Jasiu?
- Osa...
- Co osa? Ugryzła cię?
- Nie, tato łopatą zabił!
Dzieci miały przynieść do szkoły różne przedmioty związane z medycyną. Małgosia przyniosła strzykawkę, Kasia bandaż, a Basia słuchawki.
- A ty co przyniosłeś? - Pyta nauczycielka Jasia.
- Aparat tlenowy!
- Tak? A skąd go wziąłeś?
- Od dziadka.
- A co na to dziadek?
- Eeech... cheee...
Na lekcji polskiego w piątej klasie nauczyciel pyta się uczniów czy znają znaczenie słowa "rarytas".
- No dzieci, powiedzcie co dla was jest rarytasem?
- Banany, pomarańcze - mówi Hania.
- Bułka z masłem i z szynką - mówi Stasiu.
- Tyłeczek szesnastoletniej dziewczyny - mówi Jasiu.
Nauczyciel wyrzucił go z klasy i kazał na drugi dzień przyjść z ojcem. Na drugi dzień Jasiu przychodzi do klasy i siada w ostatniej ławce.
- Jasiu, dlaczego przyszedłeś bez ojca i dlaczego siadasz w ostatniej ławce?
- Bo tatuś powiedział, że jak dla pana tyłeczek szesnastoletniej dziewczyny nie jest rarytasem, to pan jest pedał i mam się od pana trzymać z daleka.
Pani kazała opowiedzieć Jasiowi jakiś wierszyk. Jasio mówi:
"Może, polskie może,
Stoi w tobie dziewczę hoże.
A w tym morzu świsty, gwizdy,
Woda sięga jej do kolan."
- Jasiu, gdzie tu rym?
- Rym będzie jak wody przybędzie.
- Dlaczego ciągle spóźniasz się do szkoły? - pyta nauczycielka Jasia.
- Bo nie mogę się obudzić na czas...
- Nie masz budzika?
- Mam, ale on zawsze dzwoni wtedy kiedy ja jeszcze śpię.
Pani na lekcji polskiego prosi dzieci, aby ułożyły zdanie, w którym będzie nazwa ptaka. Zgłasza się Jaś:
- Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak.
- No, może być. Ale takiego zdania z dwoma ptakami już nie ułożysz.
- Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak i wyrżnął orła - przyjmuje wyzwanie Jaś.
- A z trzema ptakami?
- Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrżnął orła i puścił pawia.
- A z czterema ptakami, cwaniaczku?
- Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrżnął orła, po czym puścił pawia, aż mu dwa gile wyszły z nosa.
- Ale z pięcioma ptakami, to już chyba nie potrafisz?
- Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrżnął orła, po czym puścił pawia, aż mu dwa gile wyszły z nosa i poszedł dalej pić na sępa.
- Dzieci, co to jest? - pyta się nauczycielka biologii trzymając w ręku wypchanego ptaka.
- To jest ptok - odpowiada Jaś.
- Ależ Jasiu, nie mówi się ptok, tylko ptak. A może wiesz, jak ten ptak się nazywa?
- Sraka - odpowiada pojętny uczeń.
Jaś zrobił nauczycielce kawał. Narysował na jej stoliku muchę. A zrobił to tak doskonale, że nauczycielka długo tłukła gazetą w blat zanim zorientowała się w czym rzecz. Rozzłoszczona kazała przyjść jego ojcu do szkoły. Ten wysłuchał w spokoju historii którą opowiedziała nauczycielka.
- Proszę pani to jeszcze nic. Jak w zeszłym tygodniu ten gówniarz narysował na płocie gołą babę, to jeszcze dzisiaj wyciągam drzazgi z przyrodzenia.
Nauczycielką podchodzi do płaczącej dziewczynki.
- Dlaczego płaczesz Haniu?
- Bo Stasiek mnie ugryzł w wargę...
- Pokaż, posmarujemy i przestanie boleć.
- Nie, tej wargi nie mogę pokazać przy całej klasie...
- Co ty przyniosłeś w tym futerale na skrzypce? - dziwi się nauczycielka muzyki - Przecież to pistolet maszynowy!
- Ale heca, ojciec poszedł robić skok na bank ze skrzypcami...
- Co trzeba zrobić, żeby iść do nieba? - Pyta ksiądz na lekcji religii.
Dzieci kolejno odpowiadają:
- Trzeba pomagać rodzicom!
- Trzeba być dobrym!
- Trzeba chodzić do kościoła!
A Kazio woła:
- Trzeba umrzeć!
- Wiesz, mamo, Kazio wczoraj przyszedł brudny do szkoły i pani go za karę wysłała do domu!
- I co pomogło?
- Tak, dzisiaj cała klasa przyszła brudna.
- Jaki to czas? Ja się kąpię, ty się kąpiesz, on się kąpie...
- Sobota wieczór, panie profesorze.
Na lekcji religii ksiądz pyta dzieci:
- Kto z was chce iść do nieba?
Wszystkie dzieci podnoszą ręce, tylko Jaś nie.
- A ty dlaczego nie chcesz?
- Bo obiecałem tacie, że zaraz po lekcjach wrócę do domu.
Nauczycielka mówi do ucznia:
- Ten rysunek jest bardzo dobry. Przyznaj się, kto ci go zrobił: ojciec czy matka?
- Nie wiem, ja już spałem.
- Jasiu, czy tata nadal odrabia za ciebie lekcje?
- Nie, ta ostatnia pała go załamała...
Pani w szkole pyta dzieci jakie rzeczy można zjeść. Uczniowie wymieniają różne smakołyki: owoce, warzywa, słodycze itp. Pani pyta się w końcu Jasia:
- A ty Jasiu, co nam powiesz?
- Ja myślę, że można zjeść lampę.
- Co ty, jak to? Skąd ten pomysł?
- Bo kiedyś jak rodzice leżeli już w łóżku, mama powiedziała do taty: "Zgaś lampę, to wezmę do buzi"...