Po szkoleniu ogólnym egzamin. Grupka milicjantów wysłała najbardziej obrytego. Po chwili wychodzi.
- I co, co?
- Pestka. Jedno pytanie: jaka jest stolica Polski?
- I jaka?
- Warszawa.
Zapisał sobie następny na kartce i wsadził do cholewki. Wchodzi na egzamin.
- Powiedzcie nam, jak się nazywa stolica Polski?
Ciągnie tę kartkę, ciągnie z cholewki i mówi:
- Chełmek!
- Przepraszam, panie władzo, czapkę ma pan daszkiem do tyłu.
- Nie szkodzi, zaraz będę wracał.
Stoi na moście milicjant i wrzuca płyty chodnikowe do wody. Przechodzi dowódca:
- Co tu robicie?
- No widzi pan, panie kapitanie: wrzucam kwadraty, a na wodzie koła....
Po parku przechadzają się dwaj funkcjonariusze policji. Wkurzeni, bo nikogo jeszcze dziś nie złapali, nie stłukli. Ale naraz patrzą - facet wcina jabłko. Jeden mówi do drugiego:
- Ty, zobacz, je japko, zara wyrzuci ogryzek, a my go cap!
Wiec gorliwi funkcjonariusze zbliżyli się do gościa, obracającego w dłoniach ogryzek.
- Co obywatel chciał zrobić z ogryzkiem?
- Jak to co? Chciałem go zjeść.
- ?
- No, tak. Nie wiecie, że kto je ogryzki ten mądrzeje?
- ??
- Niech obywatel udowodni!
- Ja wam mogę ten ogryzek tanio odsprzedać, a sami się przekonacie! Powiedzmy 2 złote.
- Ale na pewno zmądrzejemy?
- 100%.
- Dobra.
Złozyli się po złotówce i uradowani rzucili się na ogryzek. Po chwili jeden z wąskobarkowców skrobie się w głowę i mówi:
- Ej, za 2 złote to my mogli mieć ogryzków z kilograma jabłek!
- Ty, to działa!
Dwaj policjanci wybrali się w podróż służbową. W hotelu jednego zakwaterowano w pokoju numer 23, drugiego - pod numerem 24. Zgodnie z normą po skończonej pracy wybrali się do kościoła. Kończy się msza, ksiądz mówi:
- Przekażcie sobie znak pokoju.
Obaj mundurowi patrzą na siebie i mówią:
- Dwadzieścia trzy.
- Dwadzieścia cztery.
Policjant pojechał na wczasy do Zakopanego.
- No i jak? Ładnie tam? -- pytają się go koledzy po powrocie.
- Trudno powiedzieć - mówi policjant - góry wszystko zasłaniają.
- Dlaczego nie byliście w pracy?
- Miałem zapalenie ucha środkowego...
- Nie bujajcie, kapralu, przecież ucho jest lewe i prawe.
Policjant do kolegi:
- Nie wiesz przypadkiem co to jest kurtyzana?
- Nie, ale tam stoi facet wyglądający na profesora, spytaj się go.
Policjant, podchodzi i pyta:
- Przepraszam, czy nie wie pan co to jest kurtyzana?
- To taka rokokowa kokota.
Drugi policjant pyta:
- I co ci powiedział?
- Eee tam, to jakiś jąkała.
- Niektórzy z was używają słów których nie rozumieją i potem ludzie się z nas śmieją, a o policji wciąż krążą dowcipy - mówi komisarz na odprawie.
- Czy to alibi do mnie? - pyta jeden z podwładnych.
Policjant w księgarni:
- Proszę o coś głęboko intelektualnego, pobudzającego do myślenia.
- Może Kafkę?
- Dziękuję, już piłem.
Na balu milicjantów:
- Czemu pan tak się szybko kręci? Przecież to wolny taniec!
- Oj nie taki wolny! Na płycie jest wyraźnie napisane "33 obroty na minutę"!
Akcja MO.
- Jak mogliście do tego dopuścić, żeby ten przestępca wam się wymknął!!! Przecież wyraźnie mówiłem, żebyście obstawili wszystkie wyjścia!!!
- Ale on widocznie wymknął się wejściem!
Wchodzi policjant do biblioteki, a zdziwiona bibliotekarka pyta się:
- Co, deszcz pada ?
Dlaczego policjanci noszą szpilkę w klapie?
- Co dwie głowy to nie jedna!
Żona wysyła męża-policjanta do sklepu po zapałki:
- Tylko kup dobre zapałki, żeby się dobrze paliły - dodaje.
Po kwadransie policjant wraca, kładzie pudełko na stole i mówi zadowolony:
- Bardzo dobre zapałki. Wypróbowałem w sklepie. Wszystkie się palą.
W czasach, gdy mieliśmy jeszcze milicję, a nie policję, pewien milicjant przyniósł do domu wykrywacz kłamstw, który na wypowiedziane kłamstwo reagował dźwiękiem "Piiii!". W pewnym momencie do domu wbiega synek i mówi:
- Dostałem dzisiaj piątkę z matematyki!
- Piiii! - reaguje wykrywacz.
- No i czego kłamiesz szczeniaku! - krzyczy oburzona matka - Ja dostawałam w szkole same piątki.
- Piiii!
- No niech będzie - czwórki.
- Piiii!
- No dobra - trójki.
- Piiii!
- No cicho już, przynosiłam same dwóje - odpowiada zrezygnowna matka.
A na to wyrywa się ojciec:
- A jak ja chodziłem do szkoły....
- Piiii!
Idzie policjant się odlać. Po jakimś czasie wychodzi z krzaków cały osikany.
- Co się stało? - pyta się kumpel.
- Wyjąłem nie tą pałę.
Dwaj policjanci spotykają leżącego na chodniku pijaka. Pijak:
- Tu Radio Wolna Europa, tu Radio Wolna Europa ...
Błyskawicznie sprawdzają w instrukcji, co należy zrobić w takiej sytuacji. Po chwili kładą się obok niego i mówią:
- Bzzzzzzzzzzzz Zagłuszamy.
Idzie sobie policjant i spotyka swojego kolegę, który kopie dół.
- Co robisz ?
- Kopię dołek, bo potrzebne mi zdjęcie od pasa.
Po pewnym czasie wraca i widzi, że tamten wykopał 5 dołków.
- Po co ci aż pięć dołków?
- Bo potrzebuję 5 zdjęć.
Egzamin w Wyższej szkole policyjnej w Warszawie:
- Jakiego koloru jest biały maluch?
Policjant (kandydat) nie wie.
- No niech pan pomyśli, jakiego koloru jest biały maluch.
Po kilku minutach policjant się uśmiecha i mówi:
- Biały!!!
- Bardzo dobrze, widać że się Pan dużo uczył!, a teraz drugie pytanie: Ile drzwi ma dwudrzwiowy samochód?
Policjant myśli, myśli, myśli, i wola uradowany:
- Biały!!!
Policjant rozkłada metr krawiecki na jezdni. Kolega pyta się co robi:
- Niektórzy przyjeżdżają do pracy metrem, ale jak do cholery to robią?
Policjant zamknął się w komórce i przez kilka dni rozbierał swój nowo kupiony samochód na części.
Żona się pyta:
- Po co to robisz?
- Poprzedni właściciel powiedział mi, że włożył w niego 5 milionów!!
Policjant składa raport:
- Panie komisarzu, podczas dzisiejszej służby nic się nie wydarzyło, no.. może ta naga kobieta w parku.
- Zignorowaliście ją?
- Tak, ja raz, a kolega dwa razy!
Dwaj policjanci obserwują helikopter:
- Te Franek, dlaczego ten helikopter od 15 minut wisi nieruchomo w powietrzu??
- Może skończyło mu się paliwo...
Jak 3 policjantów otwiera konserwę?
Siadają wokół stołu, jeden puka w puszkę i mówi:
- Policja! Otwierać. Jesteście otoczeni!
Dwaj policjanci przed pomnikiem Chopina w Łazienkach.
- Spójrz, Chopin!
- Eee, co ty to przecież Intervizjon.
Idzie policjant z psem, a z naprzeciwka jakiś pijaczek:
- Co to za świnię prowadzisz na smyczy???
- To nie świnia, to pies - poprawia policjant.
- Nnnie do ciebie mówię...
Policjant do policjanta:
- Ty, czy lotnia to ptak drapieżny?
- Nie wiem. A co?
- No bo wczoraj cały magazynek wystrzelałem, zanim puścił człowieka.
W księgarni zomowiec prosi o cos lekkiego do czytania.
- No... (zastanawia się sprzedawca) - Mamy "W pustyni i w puszczy"...
- Dobra. Wezmę "W puszczy".
W nocy w koszarach zomowców słychać straszne jęki. Po błyskawiczym śledztwie wykryto w toalecie zomowca, który usiłował sobie wcisnąć do tyłka bułkę z kiełbasą.
- Człowieku, co ty robisz? - pyta się dowódca.
- A co ja poradzę, że dentysta wyrwał mi ząb i kazał jeść drugą stroną...
Milicjanci znaleźli w lesie borowika:
- Gadaj gdzie twoi kumple!
Nie chciał powiedzieć to go spałowali. Przynoszą resztki grzyba na komendę:
- Pocoście go pałowali? - pyta komendant.
- My!?? pałowali?!? On spadł ze schodów!!!
Policjant wybrał się z kolegą do teatru. Kolega, przeglądając program, zauważa:
- Wiesz, drugi akt tej sztuki rozgrywa się po pięciu latach...
- Ale bilety zachowują ważność?
Jedzie sobie ksiądz (K) samochodem. Zatrzymują go dwaj policianci (P):
- P: Dokumenty, proszę!
Ksiądz im daje dokumenty.
- P: Proszę otworzyć bagażnik!
Ksiądz otwiera.
- P: Co ksiądz wozi?
- K: Bojler do zakrystii.
- Hmm.. Niech Ksiądz jedzie.
Po chwili, policjant pyta się kolegę:
- Ty! Co to jest bojler do zakrystii?
A drugi:
- Nie wiem, to ty chodziłeś 2 lata na religię
Chłopaki z policji chcieli napić się wódki, ale mieli tylko pięć tysięcy. Postanowili dodać zero z tyłu. Ale to było jeszcze mało. Dodali więc jedynkę na początku. W ten sposób mieli sto pięćdziesiąt tysięcy w jednym banknocie. Ale powstał problem - mogą nie chcieć przyjąć takiego banknotu.
Postanowili rozmienić. Ale gdzie? Jeden z nich poszedł do komendanta. Po chwili wraca zadowolony i mówi:
- Komendant rozmienił na połowę!!!
W areszcie śledczym oficer przesłuchuje zatrzymanego:
- Siedzieliście kiedyś w więzieniu?
- Tak, panie oficerze.
- Ile lat?
- Pięć, panie oficerze.
- Za co siedzieliście?
- Za nic.
- Kłamiecie! Za nic siedzi się 10 lat.
Pod koniec lat siedemdziesiątych (historia AUTENTYCZNA) na Bramie Portowej nowy Fiat 125p kierowany przez kobietę, która go prowadziła, jakby nie wiedziała, co to jest prawo jazdy nie mógł ruszyć z czerwonego światła. Akurat milicyjna nyska stała niedaleko i z głośników zaczął wydobywać się oficjalny i urzędowy ton: Obywatelko, proszę wcisnąć sprzęgło, czyli pierwszy pedał nożny z lewej, następnie ciągle trzymając wciśnięte sprzęgło, czyli pierwszy pedał nożny z lewej chwycić ręką prawą za gałkę skrzyni biegów, pociągnąć ją do siebie a następnie popchnąć do przodu, a po wrzuceniu biegu objawiającego się zaskoczeniem dźwigni we właściwej pozycji nacisnąć pedał gazu czyli pierwszy pedał nożny z prawej i powoli zwiększać na niego nacisk równocześnie powoli puszczając sprzęgło, czyli pierwszy pedał nożny z lewej aż do momentu ruszenia samochodu. Po kilku nieskutecznych próbach z gasnącym silnikiem i samochodem podrywanym to w przód, to w tył babinka w końcu uderzyła w stojące za nią auto. Wówczas z głośników wydobył się okrzyk:
- Kurw*, mówiłem ci, że ta głupia pi*da przypierdoli w tę skarpetę co stoi za nią!
- Franek! Sprawdź czy w naszym radiowozie działa lewy kierunkowskaz - mówi milicjant do kolegi.
- Działa... nie działa... działa... nie działa...
Siedzi dwóch policjantów nad brzegiem rzeki i się opala, podjeżdża chłop traktorem i pyta:
- Panie władz przejadę tędy?
- A pewnie że pan przejedziesz - odpowiada policjant.
Chłop wjeżdża do rzeki i się topi. Na to jeden policjant mówi ze zdziwieniem do drugiego:
- Ty patrz on się utopił, a kaczce do brzucha sięgało...
Idzie dwóch policjantów ulicą. Zobaczyli leżącą głowę. Jeden z nich pochyla się, patrzy i mówi do drugiego:
- Ty zobacz, to Heniek.
Drugi na to:
- Co ty! Heniek był wyższy!
Był wypadek na ulicy, policjanci spisują raport. Jeden z nich pisze:
- ... głowa leżała na chodni... hodni...
Kopnął głowę i pisze dalej:
- ...na ulicy.
Dziecko idące ulicą zobaczyło leżącą na chodniku obok stojącego tam policjanta pałkę. Podniosło ją i pyta:
- Przepraszam, czy to Pana pałka?
Policjant odruchowo sięga do paska, gdzie powinna znajdować się pałka i odpowiada:
- Nie, ja swoją zgubiłem!
Spotkał milicjant znajomego, w trakcie rozmowy tamten mu opowiedział kawał:
- W którym miesiącu najczęściej rodzą się dzieci?
- ???
- W dziewiątym, che, che, che.
Milicjantowi się spodobało, idzie na komendę i opowiada:
- Wiecie w którym miesiącu najczęściej rodzą się dzieci?
- ????
- We wrześniu.
Przychodzi facet do sklepu i pyta:
- Ile kosztuje ten akordeon?
- Jak dla pana, panie władzo, to pół darmo.
- Skąd pan wie, że jestem policjantem, choć jestem ubrany po cywilnemu?
- Bo dzisiaj było już dwóch mundurowych i też chcieli kupić ten kaloryfer.
Policjant zatrzymał do kontroli kierowcę. Trzymając w ręce prawo jazdy stwierdził:
- Tu jest napisane, że pan musi prowadzić w okularach!
- Tak panie sierżancie, ale ja mam kontakty!
- Mnie tam, proszę pana, nie interesuje kogo pan zna, skoro łamie pan prawo.....
Policjant zapisał się do biblioteki i na początek wypożyczył książkę telefoniczną. Przy zwrocie bibliotekarka pyta:
- A ciekawa chociaż była?
- Akcja nie specjalnie, ale ilu bohaterów!
Policjant zatrzymuje pijanego kierowcę:
- Dmuchnij pan!!!
- A gdzie boli???
Zezowaty policjant zatrzymuje trzech pijanych mężczyzn.
- Nazwisko! - zwraca się do pierwszego, patrząc na drugiego.
- Jan Kowalski - odpowiada drugi.
- Was nie pytałem - mówi policjant do drugiego, patrząc na trzeciego.
- Ja nic nie mówiłem - odpowiada trzeci.
Pijak przechodząc nocą przez cmentarz wpadł do świeżo wykopanego grobu. Ponieważ nie mógł się wydostać ułożył się wygodnie i usnął. Rano przybył na miejsce policjant. Stanął nad grobem i zaczął przyglądać się śpiącemu, który zmarzł i usiłował się okryć marynarką. W końcu pyta:
- Zimno? To po coś się rozkopywał?
Policjant zatrzymuje samochód.
- Proszę pana, przejechał pan skrzyżowanie na czerwonym świetle. Będzie mandacik.
- Panie władzo, ja bardzo przepraszam, naprawdę nie zauważyłem. A tak szczerze mówiąc, to jestem daltonistą.
Skonfundowany policjant daruje mu mandat. Wieczorem, gdy zdaje służbę koledze, mówi:
- Spotkałem dzisiaj na mieście daltonistę. Świetnie mówił po polsku.
Wpada policjant do cukierni i mówi:
- Poprosze tort!
- Pokroić na sześć kawałków, czy na dwanaście?
- Na sześć, bo dwunastu nie zjemy...
W kosmos wysłano małpę i policjanta. Pierwsza kopertę z zadaniami otworzyła małpa: "Nacisnąć przycisk, włączyć akumulatory, przeprowadzić badania".
Po chwili kopertę przeznaczoną dla siebie otworzył policjant:
"Nakarmić małpę, położyć się spać".
Na dworcu PKP policjant podchodzi do kasy i prosi o bilet do Koluszek:
- Normalny? - pyta kasjerka.
- A co, wyglądam na idiotę?
Do sklepu z artykułami gospodarstwa domowego wchodzi policjant.
- Chciałbym tamten niebieski odkurzacz.
- Dobry wybór! Żonie na pewno się spodoba.
- Tak pani myśli? To proszę jeszcze trzy.
Do studenta siedzącego w parku na ławce podchodzi policjant.
- Co pan robi na tej ławce?
- Kontempluję.
- Jak ci przyłożę w mordę, to zaraz będziesz prosto pluł!
Policjant chwali się narzeczonej:
- A poza tym czytam bardzo dużo książek.
- Naprawdę? Czytałeś Norwida?
- Nie. A kto to napisał?
Stojącego na przystanku autobusowym Murzyna otacza grupka wyrostków, skandujących:
- Małpa, małpa, małpa!
Po chwili zjawia się policjant. Murzyn pyta go:
- Nie zareaguje pan?
Policjant zaskoczony:
- O! W dodatku mówi!
Dwóch policjantów idzie z aresztowanymi do lekarza. Lekarz pyta pierwszego aresztowanego:
- Jak się pan nazywa?
- Wieslaw Maj.
- A pan? - zwraca się drugiego.
- Zygmunt Maj.
- A wy co? - lekarz pyta policjantów.
- Policjanci z Majami.
Żona do policjanta:
- Czemu chodzisz nagi po pokoju?
- Przecież i tak nikt dziś do nas nie przyjdzie.
- Więc dlaczego masz na głowie czapkę policyjną?
- Bo a nuż ktoś do nas wpadnie...
Komendant policji zwołał zebranie swoich podwładnych i oznajmia:
- Krąży o nas wiele dowcipów, ale nie przejmujcie się tym. I tak 99 procent tych dowcipów jest niezrozumiałych.
Policjant wchodzi do sklepu i prosi o dwa sznurowadła.
- Jakie?
- Jedno lewe, drugie prawe!
Wieczorem żona pyta policjanta:
- Wziąłeś prysznic?
- No tak! Ile razy coś zginie, zawsze jest na mnie!
Policjanci zastanawiają się co kupić swojemu szefowi na jego urodziny.
- Może książkę?
- Eeee. Książkę to on już ma.
Do zataczającego się jegomościa podchodzą dwaj policjanci.
- Dokumenty proszę - mówi pierwszy.
- Nie mam.
- No to idziemy - mówi drugi.
- No to idzcie.
Policjant zatrzymuje przechodnia.
- Proszę się wylegimi... wylemigi... wyligi... A zresztą, niech pan idzie do domu, mam dziś dobry humor!
Sierżant pokazuje przyszłym policjantom pistolet maszynowy.
- To jest automat.
- Automat? - dziwi się jeden z aspirantów - A gdzie jest otwór na monetę?
Dlaczego policjanci noszą pałki długie i krótkie ?
- Jeśli idzie dziesięciu policjantów i jeden NASZ to oni wyciągają te krótkie i GO biją. Jeśli natomiast idzie dziesięciu NASZYCH i jeden policjant to on wyciąga tą długa pałkę i ŚLEPEGO UDAJE.
Dwóch ZOMO'wców leje w lesie, nagle jeden mówi:
- Ej stary, co Ty tak bezszelestnie lejesz?
- Bo leję po spodniach.
- A nie szkoda Ci spodni?
- Nie, bo leję po Twoich.
Przychodzi policjant do domu, żona otwiera mu drzwi a on od razu ŁUP jej prawego sierpowego na twarz, potem poprawił lewym prostym, żona pobita pyta:
- Co wyście tam dzisiaj robili?
- Uczyliśmy się boksu.
Na drugi dzień policjant wraca do domu, żona mu otwiera, a on znowu od razu kopie ją yoko w twarz potem seria ciosów prostych w przeponę, żona zmaltretowana pyta:
- Stary a coście dzisiaj robili?
- Uczyliśmy się KARATE.
Trzeciego dnia policjant wraca do domu, żona ostrożnie otwiera mu drzwi, patrzy ... a policjant ma rękę na temblaku, twarz pokieraszowaną, nogą powłóczy, żona przerażona pyta:
- O boże ... a coście dzisiaj robili?
- Uczyliśmy się jeść nożem i widelcem - odpowiada policjant.
- Z czego żyjecie? - pyta policjant jakiegoś podejrzanego typka.
- Z zakładów!
- Co to znaczy "z zakładów"?
- Normalnie. Zakładam się z kimś i wygrywam.
- Zawsze?
- Zawsze!
- No to załóżmy się. Chciałbym się przekonać, czy mówicie prawdę.
- Mogę się założyć, że mam na dupie swastykę.
- Nie wierze - stwierdza policjant.
- Załóżmy się o dychę!
- W porządku.
Poszli do jakiegoś kąta. Mężczyzna ściągnął spodnie, wypiął tyłek, a policjant nachylił się nad nim i uważnie go ogląda. Wreszcie z triumfem woła.
- Wygrałem! Nie masz żadnej swastyki! Należy mi się dycha!
Mężczyzna płaci, a policjant zadowolony zauważa:
- No i co się tak chwaliliście, że wygrywacie każdy zakład?
- Bo wygrałem!
- Jak to?
- Widzi pan władza tych pięciu kolesiów po drugiej stronie ulicy?
- Widzę!
- Właśnie się z nimi założyłem o trzysta tysięcy, że mi pan władza do dupy zajrzy...
Idzie dwóch policjantów. Nagle jeden znalazł lusterko, patrzy i mówi:
- O! moje zdjęcie!
Drugi bierze i mówi:
- No coś ty, to moje zdjęcie!
Pokłócili się i poszli na komendę. Tam trafili na komendanta, który postanowił autorytatywnie rozstrzygnąć spór. Spogląda i mówi:
- No co wy, chłopcy, swego komendanta nie poznajecie?
*teraz rozszerzenie*
- A w ogóle, to po cholerę wam moje zdjęcie, co?
I zabrał lusterko do kieszeni. Po powrocie do domu przebrał spodnie.
Później córka go pyta:
- Tato, możesz mi dać trochę pieniedzy?
Komendant:
- A weź sobie ode mnie z kieszeni.
Córka poszła, i znalazła w kieszeni lusterko, i woła do matki:
- Mamoooo! widziałaś, tato nosi w kieszeni zdjęcie jakiejś laski!
Matka przybiegła, patrzy i mówi do córki:
- Coś ty, to jakaś stara rura!
Idzie dwóch milicjantów. Wyciągają kanapki, jeden w tym momencie przeszedł na druga stronę jezdni. Drugi idzie za nim i go pyta:
- Dlaczego przeszedłeś ? - Na to tamten :
- Bo dentysta kazał mi jeść drugą stroną.
Zatrzymuje milicjant studenta, legitymuje go, otwiera dowód i czyta:
- Widzę że nie pracujemy - mówi milicjant
- Niieee pracujemy - potwierdza student
- Opierdalamy się .. - mówi milicjant
- Opierdalamy się - potwierdza student
- O!? Studiujemy - rzecze policjant
- Nieeee, tylko ja studiuję .. -odpowiada student
- Płaci pani mandat - mówi dwóch policjantów, zatrzymując samochód, jadący z nadmierna prędkością.
- A czy nie mogłabym zapłacić w naturze?
- Co to znaczy " w naturze"?
- No, wiecie, musiałabym zdjąć majtki i wam dać...
Policjant odwraca się do kolegi i pyta:
- Potrzebne ci są majtki?
- Nie!
- Mnie też nie...
- Panie komendancie - zwracają się posterunkowi - nie ma pracy, możemy pograć w brydża?
- Jak boisko jest wolne...
Stoi dwóch stójkowych na skrzyżowaniu. W pewnym momencie podjeżdża jakiś zagraniczny turysta i mówi coś do nich po niemiecku. Oni nic. Turysta uśmiechnął się i próbuje po angielsku. Policjanci nic. Turysta ponawia próbę, tym razem próbuje po francusku, później po hiszpańsku, nawet po rosyjsku - bez rezultatu. Dał więc za wygraną i odjechał.
Policjanci:
- Ty, Heniek, może zaczniemy się uczyć języków obcych???
- Po co?? Zobacz ile ten ich umiał i na co to mu się przydało?
Na środku parkowej alejki stoi młody policjant i płacze.
Przechodzień pyta go, czy może pomóc.
- Ach, proszę pana, zgubił się mój pies patrolowy.
- Nie ma się pan czym przejmować. Z pewnością znajdzie sobie drogę na posterunek.
- Tak. On na pewno, ale ja?
- Dlaczego w Wiśle utopiło się dwóch milicjantów?
- Bo zapalali motorówkę "na pych".
- Co robi milicjant gdy dostanie narty wodne?
- Szuka pochyłego jeziora.
- Dlaczego milicjanci mają guziki na rękawach?
- Żeby nie wycierali w nie nosów.
- A dlaczego te guziki się tak błyszczą?
- Bo wycierają.
- Dlaczego milicjanci nie jedzą ogórków konserwowych?
- Bo im się głowy w słoikach nie mieszczą!
Ponoć autentyczne: w pociągu ludzie opowiadają sobie dowcipy o milicjantach, w tym powyższy... Jakieś dziecko ze zdziwieniem woła do jadącego z nim rodzica: Tatusiu, ale ty jadłeś wczoraj ogórki... Ogólna konsternacja, w ciszy słychać głos ojca: Tak, synku, ale ja jadłem z beczki...
Przychodzi milicjant do księgarni i pyta:
- Czy ma pani coś Hemingwaya?
- Mam - odpowiada sprzedawczyni - "Stary człowiek i morze".
- To ja poproszę "Morze".
Przychodzi milicjant do księgarni i pyta:
- Czy jest Pan Tadeusz?
Sprzedawczyni woła na zaplecze:
- Panie Tadziu, przyszli po pana!...
Milicjant do bibliotekarki:
No niech mi pani da parę książek. Szef mi każe poczytać.
Bibliotekarka: no to panu znajdę coś lżejszego...
Milicjant: eee, niekoniecznie, wozem jestem.
Dlaczego patrole milicyjne składają się z milicjanta i psa?
Co dwie głowy to nie jedna.
Dlaczego milicjanci chodzą trójkami?
Jeden umie czytać, drugi pisać, a trzeci pilnuje naukowców.
Milicjant leży z uchem przy chodniku. Przechodzień pyta:
- Co panu jest, panie władzo?
Milicjant:
- Płyt słucham.
Wieczorem pod latarnią stoi pijany gość i krzyczy:
- Otwieraj!
Podchodzi do niego milicjant i pyta o co chodzi. Na to gość:
- Żona mnie do domu nie chce wpuścić!! - i dalej się awanturuje.
Milicjant:
- Niech pan poczeka, ja to załatwię.
- Halo! Milicja! Proszę otworzyć!
cisza...
- Halo! Milicja! Otwierać!
cisza...
- Niech pani nie udaje! Przecież widzę, że się świeci!
Pijaczek szuka czegoś w nocy pod latarnią. Podchodzi milicjant i pyta się go, co robi.
- Szukam kluczy, które zgubiłem. - odpowiada pijak.
Szukają więc razem i nic. Pod dłuższej chwili milicjant pyta się:
- Czy jest pan pewien, że tutaj je pan zgubił?
- Nie, ale tu jest najjaśniej!
Zomowiec nad rzeką pałuje z zapałem żabę. Podchodzi do niego jakiś starszy facet i pyta:
- Co pan pałuje tą biedną żabę? Nic panu nie zrobiła!
A zomowiec na to:
- Nie dość że w moro, to jeszcze podskakuje! (i jebs żabę).
Idzie milicjant i mówi: "Myślę więc jestem"
I znikł...
W nagrodę za dzielną służbę pewien milicjant dostał puchar. Podczas drogi do domu nie zauważył jednak, że puchar przekręcił mu się dnem do góry. Postawił go na półce, ale kiedy podziwiał go wraz z żoną, zauważyli że w pucharze nie ma otworu. Za parę dni, podczas odwiedzin kolegi, innego milicjanta, poskarżył mu się że puchar jest wybrakowany ponieważ nie może włożyć do niego kwiatów. Milicjant długo oglądał puchar potwierdził obawy, a w końcu zajrzał od spodu i na to:
- Oho, faktycznie wybrakowany! Patrz i denka brakuje!
Za dziesięć minut dziesiąta, prawie godzina policyjna.
Dwóch zomowców idzie ulicą. Spotykają przechodnia. Jeden z nich zaczyna go bić pałą i kopać.
Drugi pyta:
- Za co ty go własciwie bijesz?
- Ja go dobrze znam! On daleko mieszka. I tak nie zdąży!
Pyta milicjant milicjanta:
- Ej, gdzie tu jest druga strona ulicy?
- No, tam..
- Kur* ! Jak byłem tam to mi powiedzieli, że tu.
Przychodzi milicjant do sklepu i pyta:
- Czy są karty do gry?
- Sa.
- To poproszę ósemkę.
Milicjant zatrzymuje kobietę jadącą zbyt szybko samochodem.
- Nie widziała pani znaku ograniczenia prędkości ?!
Kobieta nachyla się, zagląda pod siedzenie, wyciąga białą laskę i mówi:
- Ja jestem niewidoma...
Milicjant:
- A to przepraszam bardzo..
Chodzi zomowiec dookoła latarni i raz po raz wali w nią pałą. Podchodzi do niego drugi i pyta:
- Dlaczego tak walisz w tą latarnię?
- No bo jeszcze jakieś 20 latarni i będę w domu.
Wpada zomowiec do domu, zagląda do lodówki i pałuje żonę. Żona przerażona następnego dnia wymyła lodówkę. Zomowiec wpada, zagląda do środka i znów pałuje żonę. Przez parę dni biedna żona próbowała wszystkich środków, żeby nie denerwować męża. Wypakowała lodówkę jedzeniem, ale nic nie pomagało. Któregoś dnia kiedy mąż ją pałą okładał, zapłakana pyta o co mu w końcu chodzi?
A zomowiec na to: "Ja cię nauczę gasić światło w lodówce!"
Idzie milicjant w cywilu i widzi faceta jak coś kręci w garze;
- co robisz ? pyta faceta
- mieszam gówno z gliną.
- a po co ?
- bo robię milicjanta.
milicjant już chciał go aresztować ale że nie był w mundurze skoczył po kumpli, którzy mieli służbę.
podjeżdżają radiowozem i ten w cywilu mówi:
- powiedz co robisz ?
- zomowca.
- jak zomowca, powiedziałeś że robisz milicjanta?
- no tak, ale dodałem więcej gówna.
Milicjant (tak, milicjant nie policjant chociaż nie wiem czy teraz jest między nimi jakakolwiek różnica), patrolując ulice, spotyka swojego kolegę, który idzie trzymając za skrzydło pingwina.
- Skąd ty wytrząsnąłeś tego ptaka?
- A przyplątał się i nie wiem, co z nim zrobić.
- Jak to co? Zaprowadź go do ZOO.
Po kilku godzinach milicjant znowu widzi swego kolegę spacerującego z pingwinem.
- I co, nie byłeś z nim w ZOO?
- Byłem, teraz idziemy do kina.
Z czego składa się pies milicyjny?
- z milicjanta, smyczy i psa właściwego
Pewnego razu, jeden facet opowiedział drugiemu taki śmieszny dowcip, że on pękł ze śmiechu. No i toczy się rozprawa o nieumyślne morderstwo: Sędzia prosi oskarżonego, aby opowiedział ten dowcip. Facet się wzbrania, mówi, że nie chce dalszych nieszczęść. Na to sędzia wyznaczył delegację: adwokat, prokurator i milicjant. Zamknęli ich w dźwiękoszczelnej sali i facet opowiedział. Adwokat i prokurator pękli, a milicjant wyszedł i powiedział, że w tym kawale nic śmiesznego nie było. Faceta uniewinnili....
Po roku w prasie ukazała się notatka:
"Na rogu Alei Jerozolimskich i Marchlewskiego z niewiadomych przyczyn pękł milicjant..."
Ksiądz jedzie do chorego. Zatrzymuje go milicjant:
- bez świateł ? Mandat 50 złotych !
- Synu, jadę do chorego z Panem Bogiem...
- CO ?! we dwóch na rowerze ?! 100 złotych !
Ksiądz płaci, odjeżdża i myśli: "Jakie to szczęście, że nie wiedział, że Bóg jest w trzech osobach"
Rozmawiają żony milicjantów.
- Wiesz, ludzie opowiadają kawały o głupocie milicjantów. Ja czasem myślę, że jest w tym odrobina prawdy. Żeby pomóc mojemu staremu, kupiłam leksykon ...
- Ja też bym kupiła, ale nie wiem czy on to będzie jadł.
- Policjant w nagrodę otrzymał wazon na kwiaty. Przynosi go do domu i stawia na stole do góry nogami i mówi do żony:
- Patrz, jaki bubel mi dali.
- Masz rację, oddaj im - mówi żona.
Następnego dnia policjant idzie do komendanta, stawia wazon otworem do blatu i mówi:
- Co to za nagroda? To bubel!
Komendant wziął wazon do ręki, obejrzał i mówi:
- Macie rację! Nie dość, że nie zrobili otworu do włożenia kwiatów, to jeszcze dno wycięli...
W przedziale kolejowym jedzie trzech facetów i policjant. Ponieważ tematy do rozmowy szybko się wyczerpały wszyscy po pewnym czasie zaczęli się nudzić. Jeden z pasażerów, chcąc przerwać niemrawy nastrój zadaje swoim towarzyszom podróży zagadkę:
- Co to jest? Zaczyna się na J i każdy z nas je posiada?
Wszyscy daremnie suszą sobie głowy.
- Jedna para butów! - Ogólny śmiech.
- A teraz uważajcie. Zaczyna sie na D i nie każdy z nas je posiada? - Znowu cisza.
- Dwie pary butów! - Znowu wszyscy leją i proszą o dalsze zagadki.
- Co to jest? Jest czerwonego koloru w żółte pasy, wisi nad drzewami i...
- Cha, cha, cha - przerywa mu policjant - To są trzy pary butów!
Dwóch policjantów wybrało się na polowanie. Wracają wcześnie bo nic nie upolowali. Jeden z nich mówi:
- Wiesz, albo te kaczki za wysoko latają, albo my za nisko psa podrzucamy.
- Dlaczego policjant kazał sobie postawić piec na samym środku pokoju?
- Żeby mieć centralne ogrzewanie.
- Dlaczego policjanci mają opaski na czapkach?
- Wskaźnik poziomu oleju...
Policjant zatrzymuje samochód. Kierowca odkręca szybę i mówi:
- Co jest, chyba nie jechałem za szybko?
- Proszę dmuchać! - powiada policjant podsuwając kierowcy pod nos torbę.
- Dlaczego mam dmuchać?!
- Bo moje frytki w torbie są za gorące.
Pijak leje na środku ulicy. Podjeżdża policja:
- Nie znalazł pan pisuaru? - pyta policjant.
- A co, zgubił go pan?
- Co obecnie mówi policjant, kiedy łapie złodzieja na gorącym uczynku?
- Jesteś aresztowany, paragraf dziesiąty, przykazanie siódme!
Egzamin na policjantów. Wchodzi pierwszy. Pada pytanie:
"Co to jest: ma zelówki, sznurowadła i zaczyna się na B?"
Policjant wytęża umysł i po chwili pada odpowiedź:
"Buty!"
"Świetnie, znakomicie, zdał pan!"
Policjant wychodzi dumny, a koledzy nerwowo pytają:
"Zdałeś?"
"Zdałem!"
"A o co pytali?"
"O buty!"
Wchodzi następny i pada pytanie:
"Co to jest: ma wahadło, wskazówki i zaczyna się na Z?"
Policjant myśli, myśli, aż wreszcie uradowany woła:
"Wiem! ZANDAŁY!"
Oczywiście wszyscy wiedzą, dlaczego policjanci chodzą dwójkami. Dla tych, którzy jednak nie wiedzą przypominam, że jeden umie czytać, a drugi pisać. A teraz do ad remu :-)
Zachorował ten co umiał czytać i jego partner wyszedł sam na obchód. Patrzy idzie dwóch podejrzanych osobników. Zatrzymuje i mówi:
- Dokumenty proszę.
Bierze dowody i literuje:
- DOWÓD OSOBISTY.
Bierze drugi i czyta:
- DOWÓD OSOBISTY
- Aaaa, to Panowie BRACIA ?
Pijany facet załatwia się na moście. Podchodzi do niego policjant i zwraca mu uwagę.
- Panie, a tutaj można tak lać?
- A lej pan!
Policjant na posterunku pracowicie okłada pałką kasetę magnetofonową.
- Co robisz? - zainteresował się kolega.
- Komendant kazał mi ją przesłuchać...
Do śpiącego na parkowej ławce podchodzi policjant i potrząsa go za ramię:
- Panie, co to jest? Hotel?
- A co ja jestem informacja turystyczna?
Do sklepu wchodzi policjant i mówi:
- Poproszę episkopat.
- Chyba epidiaskop?
- Proszę pani, to ja podejmuję diecezję!
- Chyba decyzję?
- No tak... Wie pani, nigdy nie byłem prymasem...
Policjant zatrzymuje kierowcę jadącego pod prąd na jednokierunkowej drodze.
- Tą ulicą można jeździć tylko w jednym kierunku!
- A czy ja jeżdżę w dwóch?
Stoi policjant przy automacie z woda sodowa, wrzuca monetę, wypija szklankę wody, po czym znów wrzuca monetę i tak przez dłuższy czas. Za nim stoi zniecierpliwiony tłum.
- Panie, pospiesz się pan!
- Po co, przecież na razie cały czas wygrywam!
Podchodzi pijak do policjanta i pyta:
- przzzzepraszzzam pana... , czy... to miejs...ce... obok... pana jest wolne ?
- Tak.
- A mógłbym tu chwilecz...kę postać?
- Nie będzie stał palant obok sokoła!
- No to ja... od...latuję.
Zomowcy pojechali na biwak i spotkali tam drużynę harcerzy. Założyli się z nimi kto sprowadzi z lasu większe zwierzę.
Harcerze na drugi dzień przyprowadzili na łańcuchu niedźwiedzia. A zomowcy - zajączka. Harcerze w śmiech. Zomowcy bez słowa chwycili pałki i dawaj lać zajączka po grzbiecie. Po 5 minutach zajączek wrzasnął:
- Dobra! Przyznaję się! Jestem żubrem!
Przychodzi ZOMOwiec do domu, wyciąga pałę i leje żonę. Ta w krzyk:
- Józek, nie przynoś mi nigdy roboty do domu!
Na przesłuchaniu policyjnym:
- Kto ci uciął język? Gadaj!!!
Dwóch gliniarzy ogląda mecz piłki nożnej. Jeden wychodzi do drugiego pokoju i słyszy krzyk kolegi "GOOOL!!", a po chwili "DRUGI GOOOL!". Wraca więc do pokoju i pyta:
- Kto strzelił?
- Pierwszego van Basten a drugiego Replay.
Idzie dwóch policjantów, patrzą, a tu flegma leży na chodniku. Jeden podchodzi i mówi do drugiego:
- Ty, patrz broszka!
Drugi bierze flegmę do ręki i pokazuje tamtemu:
- Zdawało ci się. To jest wisiorek!
-Wiesz, co? - mówi jeden z nich - albo te kaczki latają za wysoko, albo my za nisko podrzucamy psa.
Do zataczającego się na chodniku pijaczka podjeżdża radiowóz:
-Zapraszamy do “Poloneza”.
-Z dziwkami nie tańczę.
Milicjant przyszedł do księgarni i chce kupić książkę. Ekspedientka proponuje mu książkę o logicznym myśleniu.
-A co to takiego? -pyta się policjant
-Wyjaśnię to panu na przykładzie. Czy ma pan w domu akwarium?
-Mam.
-A więc lubi pan naturę?
-Lubię.
-A więc lubi pan też spacery po lesie?
-No tak.
-Najchętniej z kobietą?
-No tak.
-I stąd wniosek. Nie jest pan pedałem. I to jest właśnie logiczne myślenie.
-To jest fantastyczne! Kupuję tę książkę.
Przed księgarnią spotyka kolegę.
-Cześć, kupiłeś książkę?
-Tak, o logicznym myśleniu.
-A co to takiego?
-Zaraz wyjaśnię ci to na przykładzie. Masz w domu akwarium?
-Nie mam.
-No to jesteś pedałem.
W szkole milicyjnej odbywa się odprawa przed wycieczką:
-Pluton pierwszy i drugi wsiada do autobusu, pluton trzeci do przyczepy. Autobus odjeżdża punktualnie o 8.00.
Czy są jakieś pytania?
-O której odjeżdża przyczepa?
Z raportów policyjnych
Fragmenty z autentycznych raportów policyjnych:
Zwłoki wisiały dobrze wyeksponowane, wkomponowane we framugę drzwi.
Dochodzenie było utrudnione, bo świnia została zjedzona.
Podejrzany zrobił duża i mała potrzebę wewnątrz spodni celem uniknięcia odpowiedzialności
Odstąpiłem od czynności, ponieważ para wymagała pomocy medyczno-sexualnej
Pokropek nie odniósł skutku, denat nadal był martwy.
Na drodze leżał martwy pies, a obok niego prawdopodobnie jego właściciel, tez denat.
W trakcie interwencji zostałem uderzony miękkim gównem.
Przy nietrzeźwej znaleziono trzeźwe niemowlę.
Po oględzinach stwierdzono, ze worek był pusty, ponieważ był dziurawy.
Poszkodowana została kopnięta w siedząca cześć ciała.
Podejrzany nie przyznaje się do winy z powodów osobistych i światopoglądowych.
Poszkodowany został odwieziony do szpitala celem umieszczenia w tamtejszym zakładzie pogrzebowym.
W gwałcie brały udział gromnica wraz z butelka.
Na mojej głowie zbezczeszczono orla z korona.
Podkreślam ponownie, ze patrol pieszy nie jest w stanie w żaden sposób skutecznie ująć i zatrzymać uciekającego
samochodu
Ukrywał się w śmietniku, przez co cuchnął tak intensywnie, ze nawet pies służbowy się skrzywił.
Patrolując ulice zauważyłem spokój.
Właściciel bil konia aż do zdechniecia.
Na miejscu zdarzenia spotkałem dwóch denatów, z których dwoje dawało oznaki życia w postaci przekleństw, a trzeci
był całkiem nieżywy.
W lesie zastaliśmy drzewa, krzaki oraz towary niewiadomego pochodzenia.
Był to pies marki wilczo.
Rozpytywany nie widział poszukiwanej, ani niczego, bo był niewidomy.
Podejrzany bil swoja żonę, z która miął pięcioro dzieci za pomocą sznurka
Dnia ..... o godzinie ...... patrolując ulice zauważyliśmy grupę osobników zachowujących się podejrzanie. Podeszliśmy do
nich celem wylegitymowania. Na nasza prośbę o okazanie dokumentów odpowiedzieli: "Spierdalajcie", co tez
niezwłocznie uczyniliśmy.
Oskarżony rznął na mnie ubranie, Sukienki nie porznął gdyż zdążyłem ja zdjąć.
Zauważyłem dwóch mężczyzn w wieku rożnym.
Łapówki w postać pieniędzy przyjmował do prawej kieszeni spodni mundurowych.
... i wspólnie z psem służbowym zaraz podjęliśmy pościg za ciekajacym osobnikiem
Na tylnym siedzeniu samochodu nr.. siedział n/n mężczyzna. Miął spodnie opuszczone do kolan i juwenalia na wierzchu.
W czasie jazdy patrolowej zauważyłem 2 mężczyzn bijących się na jezdni i trzeciego leżącego obok. Ta sprawa wydala
mi się wiec podejrzana.
Ob. K. został przez nas zatrzymany w łazience, gdzie wpadł rozpędem wrzucając dowód rzeczowy bezpośrednio w rurę
kanalizacyjna.
... chęć wypicia wódki wynikała z choroby mojego kolegi po wcześniejszym pijaństwie.
Teściowa zakradła pensje miesięczna i rozłożyła nas dając kochankowi nasze przyrządy kuchenne, a mężowi dala zatruty
alkohol chcąc go pozbawić życia.
Wg mojej obserwacji nie był pijany tylko napity
Wierze w organ Generalnej Prokuratury, który sprawi, ze karząca ręka sprawiedliwości dosięgnie bandę złodziei.
Świadek jako długoletni funkcjonariusz w czasie wykonywania obowiązków służbowych ma szczególnie wyostrzone
postrzeganie wzrokowe i słuchowe. Kiedy maź w swym widzie pijackim chce mnie bić tulę to dziecię 4 letnie do swego
łona niczym tarcza osłaniając się od zadawania razów ręka zabestwionego pijaka, a czasem i czymś cięższym.
Świadek nie mógł widzieć żebym kradł kury z kurnika jak siedział na strychu, bo okno od strychuzaslaniaja mu drzewa.
Te drzewa wyciel przed sprawa w sadzie żeby nie dąć mnie się złapać na strasznym swoim kłamstwie.
Wspoloskarzony przekonywał mnie, ze sprawa zostanie umorzona, bo z Kowalskim już się pogodził, a proces odbędzie
się tylko dla formalności. Przyznaje ze wstydem, ze i mi się udzielił ten optymizm, czego dziś po wyroku bardzo
serdecznie żałuje.
Mój syn 11 letni powiedział, ze tata go kopnął tak, ze aż go uderzył w żołądek gdyż wcześniej w czasie tej akcji ten sam
syn huśtał się na huśtawce, a mój maź powiedział, ze ag na tej huśtawce powiesi i wyrażał się i bluzgał przy dziecku.
Żona jak ja mocniej podpytałem wybierała się do Kowalskiego, a już najbardziej na wycieczki do Nieporetu.
W związku z osadzeniem mnie przez oskarżonego o utrzymywanie intymnych kontaktów z jego żona składam wyłącznie
do wiedzy Sadu oświadczenie w Werze czysto biologicznej dotyczącej mojego zdrowia. Otóż jest to akt złośliwości ze
strony oskarżonego, gdyż w spuściźnie genetycznej po moich przodkach otrzymałem przerost gruczołu krokowego (tj.
prostata) chorobę powodująca niemoc płciowa, co dotknęła i mnie przed dwoma laty.
Protokół oględzin kurnika: Jedna kura biała, łeb urwany - nie żyje, druga kura pstra łeb urwany - nie żyje, trzecia kura
chodzi - sprawna.
Z rozpytywania sąsiadów wynika, ze podejrzany zakopał poszlakę w ogrodzie.
W mieszkaniu urządzili melinę pijacko- złodziejsko- pasersko- prostytutka
Lokatorzy składali skargi, ze W wypija mleko z butelek przed drzwiami, które napełnia swoim moczem.
.... zniszczyła mnie świadomie stylowy tapczan - wersalkę, łamiąc w nim ramę przez skakanie po nim sama i we dwie
osoby, a tapicer tacza ten sprzedał wiedząc, ze Julia S. ma zaburzenia psychiczne.
Ona myśli, ze jako emerytce politycznej wszystko jej wolno.
Mam dziecko w wieku wychowawczym.
Osobnik mimo mojego upomnienia zachowywał się agresywnie. Wobec powyższego uderzyłem go kilka razy pałka
służbowa, wiec do radiowozu wsiadł chętnie.
Sąsiad G. urządza sceny bandyckie pod moimi oknami wreszczac zwierzęcym głosem pozoruje napad. Nadmieniam, ze
G. chodzi po mieszkaniu w ciężkich drewniakach, co jest sprzeczne z wszelkimi zasadami. Dzielnicowy polecił mu
chodzić w bamboszach, ale on nie podporządkował się i nadal zakłóca spokój o rożnych porach.
W połowie drogi do Warszawy usiadłam na muszli w ubikacji. Po chwili dosiadła się do mnie młoda osoba, tak ze
siedziałyśmy we dwie osoby na jednej muszli.
Przybyłem do śmietnika, aby sprzątnąć zanieczystosci
W dniu 15 lipca żona do mieszkania na noc sprowadziła osobnika o imieniu Józef w stanie nietrzeźwym, który tej nocy
spal moja żona. Kiedy po przyjściu do mieszkania zauważyłem Józefa i zapytałem co to za człowiek powiedziała ze to
nasz krewny i od tej pory Józef zamieszkał z nami na stale.
W rozmowie z zatrzymanym stwierdziłem jedynie starganie materiału w kroczu, które według oświadczenia było
wynikiem bójki.
Dane personalne ustaliłem na podstawie ustnej.
Nie można było zatrzymanego dokładnie rozpytać, bo był pijany i tylko bełkotał i charczał odbytnica.
Na osiedlu Niedźwiadek powinna być stała i częsta kotrol Policji, bo dzieją się tam niestworzone rzeczy a chuligaństwo
się sadzi i rozwydrza
.... utrzymuje kontakt wyłącznie z elementami zarażonymi wenerycznie
... nie mogła się uczyc,bo bez przerwy odbywały się hulanek, pijaństwo i swawole.
Żona wykonywała prace w domu składanie długopisów, klejenie puderniczek to ja żonie pomagalembo ja jestem zdolny i
nie chwaląc się mam doskonała pamięć.
On dotykał ja na wersalce w połowie odcinka pomiędzy kolanami a brzuchem.
W domu opieki społecznej SA ludzie potrzebujący. Ja wiem jak się sprawa przedstawiana tym odcinku bo lubię czytać
"Zdrowie", "Służbę Zdrowia", "Nowa Wieś" i wiele innych pism.
Po przybyciu na miejsce zastałem cudzoziemców: Palestyńczyk, Irak i ob. Niemiec.
Miął członka wyjętego, którego emitował za kioskiem w dłoni
.... a na ciele były widoczne ślady ukąszeń przez czarnego psa.
Awanturnik siedział spokojnie na łóżku. Kiedy zażądałem okazania dowodu osobistego zaczął wymachiwać do mnie
rękami i jednocześnie rękami zapierał się o meble.
.... ma opinie negatywna z powodusklonnosci do nadużywania alkohol i nocowania obywateli PWN.
Według rozeznania jest zdrowy i całymi dniami wałęsa się z elementem przestępczym i nie pracuje. Ostatnio kombinuje na
nogi wrzody i płuca.
W. nie było, do pojechał na zebranie świadków echowy, nie wiadomo w jakim celu.
Zatrzymanie tych mężczyzn polegało na szarpaniu i kopaniu nas po nogach.
Mężczyzna ten włożył rękę pod kołdrę i próbował pocałować pokrzywdzoną.
A..8 zachowywał się arogancko plując na dowódcę radiowozu.
Jak wyjaśniłem szwagrowi obrzucany przez niego obelgami, że sygnet nie jest stracony i najdalej następnego dnia wydalę
go.
Nie wiem już jak mam żyć, bo ciągle chce, żebym wypierdalała z domu.
Wobec powyższego, że żaden z nich nie był w stanie nietrzeźwym nie było podstawy, żeby kogoś zatrzymać.
W miejscu zamieszkania posiada dobrą opinię ponieważ nie utrzymuje kontaktów z miejscową ludnością i jest mało
znany.
P.W.. od dawna nigdzie nie pracuje , ale prowadzi pasożytniczy tryb życia.
Zatrzymanego wraz z łupem i notatką służbową przekazałem oficerowi dyżurnemu
W trakcie doprowadzania do radiowozu wyjął członka i na oczach licznie zgromadzonych pracowników i interesantów w
pomieszczeniach ZUS oddał mocz.
Ustalono, że J.N. była w 9 miesiącu ciąży która dla zgody przesuwała lodówkę babci po remoncie przeprowadzonym
dla zgody. Na zaistniałe zdarzenie wszedł mąż NR. widząc awanturę, jak też żona, której zaczęła odchodzić woda, w
obawie przed porodem odepchnął od drzwi obywatela AK. jak też jej córkę UW. które to upadły w swoim pokoju.
Widziałem, jak leżała na podłodze nago, tj. bez odzieży.
W\wym. stwierdziła, że została pobita przez 3 nieznanych mężczyzn, z których jeden nazywa się Gulka Andrzej.
W okolicy zwłok nie znaleziono żadnych przedmiotów, które mogły posłużyć do nagłej śmierci.
Oskarżony rżnął na mnie ubranie. Sukienki nie porżnął, gdyż zdążyłam się rozebrać.
Uprzejmie proszę Pana Prokuratora o zmianę trybu postępowania z aresztu śledczego na wolną stopę.
Zauważyłem dwóch mężczyzn w wieku różnym.
...ponieważ nikogo nie było w pobliżu poza dwoma funkcjonariuszami OM, zabrałem ten sweter.
Ostatnio, tj. 8 b. Miesiąca było włamanie w nocy do mieszkania szkodząc szyby i wyłączając co chwila światło. (...)
Napastnik wlazł oknem i zaczynając gwałt zamaskował się i nie było widać , kto to mógł być. domyślam się, że to było
napuszczenie C. Stefanii co nosi mój płaszcz i między innymi inne ubranie.
... gdy się zwracałem do współlokatorki Janiny K., to mi powiedziała, że kartofle wsadziła w dupę, lecz na skutek
interwencji OM kartofle zwróciła.
Uderzył mnie w prawy barek.
...łapówki w postaci pieniędzy przyjmował do prawej kieszeni spodni mundurowych.
Na osiedlu Niedźwiadek powinna być częsta i stała kontrola OM, bo dzieją się tam niestworzone rzeczy a chuligaństwo
się sadzi i dalej rozwydrza.
... a swe dziecko chce obywatel wychować na postrach Ww. Akowiec na co ja jako dzielnicowy nie mogę się
zgodzić.
Powiadomiony przez sklepową o włamaniu udałem się od razu na miejsce. Przed sklepem na rozsypanym popiele
stwierdziłem ślady. Nie można było rozpoznać czy to ślady człowieka, czy kota. Musiały to jednak być ślady kota, gdyż
po wejściu do sklepu zauważyłem siedzącego kota, który się różnie bawił, a na moje wejście nie zareagował. W sklepie
było pełno wydzielin od kota. Nic z towaru nie brakowało tylko były na podłodze rozsypane papierosy. Na pewno
papierosy ten kot wziął sobie do bawienia. Dlatego stwierdziłem, że włamanie nie miało miejsca, a tylko kot w sklepie
rozrabiał i sklepowa niepotrzebnie złożyła doniesienie.
Uprzejmie proszę prokuraturę o pomoc i wskazanie mi drogi ratunku przed awanturnictwem w zachowaniu się mojej
żony Jadwigi D. z domu C. Która z dnia na dzień staje się ordynarniejsza w buzi i prędka w rękoczynach. Pracowałem
jako murarz i dodatkowo jako malarz, żeby więcej zarobić. Ale i tym wiele łask od żony nie zarobiłem. Miałem żonę przy
wypłacie, dalej żyłem w celibacie, bo żona chorą udawała i ciągle z dziećmi spała. Dzieci bardzo kochałem, więc
rozwodu nie żądałem, choć życie u żony za parobka miałem. Skłóciła mnie z rodziną, by gorszą być gadziną. Po pracy
sprzątałem, gotowałem, bo puste garnki miałem. Żona nie gotowała, bo odchudzić się chciała, dzieci od gotowanego
odzwyczajała, tylko by im szynkę dawała. Odstawiła mnie od siebie całkowicie, przez co ciężkie miałem życie, ale
pieniędzy ciągle ode mnie wołała , choć mi jeść nie dawała.
Według mojej obserwacji nie był pijany, tylko napity.
Wierzę w wysoki organ Generalnej Prokuratury, który sprawi, że karząca ręka sprawiedliwości dosięgnie tę bandę
złodziei.
Świadek jako długoletni funkcjonariusz w czasie wykonywania obowiązków służbowych ma szczególnie wyostrzone
postrzeganie wzrokowe i słuchowe.
Kiedy mąż w swym widzie pijackim chce mnie bić to tulę to dziecię 4-letnie do swego łona niczym jak tarczą zasłaniając
się od zadawania razów ręką zabestwionego pijaka a czasem i czymś cięższym.
Zajście w piwiarni było dla żartu i nie czuję się winnym. Kolega dla śmiechu podstawił nogę Darkowi i on upadł z tym
piwem. On się obraził niepotrzebnie i doprowadził do małej bójki, w której nikomu nic złego się nie stało.
Z mężem mogę współżyć jak jest po alkoholu, ale w stopniu niedużym , ale nie mogę jak jest bardziej pijany, albo mnie
wyzywa od kurew i szmat.
Świadek nie mógł widzieć żebym kradł kury z kurnika jak siedział na strychu, bo okno od strychu zasłaniają mu drzewa.
Te drzewa wyciął przed sprawą w sądzie, żeby nie dać mnie się złapać na strasznym swoim kłamstwie.
Współoskarżony przekonywał mnie, że sprawa zostanie umorzona , bo z Kowalskim się pogodził, a proces odbędzie się
tylko dla formalności. Przyznaję ze wstydem, że i mi się udzielił ten optymizm, czego dziś po wyroku bardzo serdecznie
żałuję.
Mój syn 11-letni powiedział, że tata kopnął go tak, że aż go uderzył w żołądek gdyż wcześniej w czasie tej akcji ten sam
syn huśtał się na huśtawce, a mój mąż powiedział, że go na tej huśtawce powiesi i wyrażał się i bluzgał przy dziecku.
Żona jak ją mocniej podpytałem wypierała się Kowalskiego, a już najbardziej z nim wycieczki do Nieporętu.
W związku z posądzeniem mnie przez oskarżonego o utrzymywanie intymnych kontaktów z jego żoną składam wyłącznie
do wiedzy Sądu oświadczenie w sferze czysto biologicznej dotyczącej mojego zdrowia. Otóż jest to akt złośliwości ze
strony oskarżonego, gdyż w spuściźnie genetycznej po moich przodkach otrzymałem przerost gruczołu krokowego (tj.
Prostata) chorobę powodującą niemoc płciową, co dotknęła również mnie przed dwoma laty.
Ob. S na Naszym terenie powozi koniem obranym jak krowa.
Protokół oględzin kurnika: jedna kura biała- łeb urwany, nie żyje; druga kura pstra- łeb urwany, nie żyje; trzecia kura
chodzi- sprawna.
Mąż przy ludziach powiedział, że jestem głupia jak Albin z CK.
Z rozpytywania sąsiadów wynika, że podejrzany zakopał poszlakę w ogródku.
W mieszkaniu urządził melinę pijacko-złodziejsko-pasersko-prostytucką.
Lokatorzy składali skargi, że W. Wypija mleko z butelek przed drzwiami, które napełnia swoim moczem.
... zniszczyła mnie świadomie stylowy tapczan wersalkę, łamiąc w nim ramę skacząc po nim sama i we dwie osoby, a
tapicer tapczan ten sprzedał wiedząc, że Julia P. ma zaburzenia psychiczne.
Stwierdzam, że w wyniku znajomości z nią zauważalne jest w jej życiu partnerskim zboczenie seksualne przeważnie w
sobotę.
Na postoju TAXI zauważyłem dwóch mężczyzn . Prawdopodobnie oczekiwali na taksówkę.
Do domu sprowadza element, z którym wyprawia Georgie.
Dziecko w.wym. jest orientalne, ponieważ jest dzieckiem prostytutki i Araba.
Uniknęła erspektywa napicia się wódki, bo niej było za co jej kupić.
Byłem wczoraj u lekarza na kręgosłup a ona zapisała mi biseptol i calcypirynę.
Grzesiek coś tam krzyczał ,ale o co dokładnie szło to dokładnie nie wiem, bo słyszałem tylko jak krzyczał coś w sensie
"kurwy, skurwysyny" itp.
Oskarżony do wybitej szyby sklepowej podszedł wyłącznie z własnej ciekawości, ubranie z wystawy zabrał bezwiednie,
gdyż się zdenerwował. Ucieczka oskarżonego na widok policji wynikła stąd, że będąc w przeszłości czterokrotnie karany
bał się bezpodstawnego posądzenia o dokonanie włamania. Z tych względów działanie oskarżonego nie nosi cech
przestępstwa , a jest jedynie nader dla niego nieprzyjemnym zbiegiem okoliczności.
Mąż nie chciał, żeby wybuchła jakaś awantura i zwrócił się do Grzegorza z prośbą, żeby się odpierdolił.
Wysoki sądzie, nie twierdzę, że jestem bez winy bo nie powinienem był iść tam do tego sklepu, ale co ja mogłem
poradzić mając 3,17 promila alkoholu we krwi. A jeżeli policja znalazła jakieś łomy, to ja jestem przekonany, że w takim
stanie, w jakim się znajdowałem (3,17 promila!!!) to nawet jak ten łom ważyłby tylko 2 kg to by mnie przewrócił, nie
mówiąc p. rozwalaniu kłódek.
Awantury z żoną były podyktowane na tle dokładnie nie mam pojęcia, bo nie jestem awantury ani alkoholik.
Powiedział do mnie, że mogę go pocałować w chuja, w jaja i tym podobne.
...lubił wypić, ale żeby chodził i pił to nie, tylko przy okazji.
Awanturnik siedział spokojnie na łóżku. Kiedy zażądałem okazania dowodu osobistego zaczął wymachiwać na mnie
rękami i jednocześnie rękami zapierał się o meble.
... ma opinię negatywną z powodu skłonności do nadużywania alkoholu i nocowania obywateli PWN.
Podczas zatrzymania zachowywał się średnio.
U Roberta zabawialiśmy się piciem wódki i dwoma Rosjankami zapoznanymi pod stadionem.
Uprzejmie proszę o zrobienia kontroli celem przywrócenia do porządku życia codziennego Stefana K.
Według rozeznania jest zdrowy i całymi dniami wałęsa się z elementem przestępczym i nie pracuje. Ostatnio kombinuje z
chorobami na nogi, wrzody i płuca.
W. Nie było bo pojechał na zebranie świadków echowych nie wiadomo w jakim celu.
Oskarżony ze świadkiem J. Uzgodnił zakres wykonania robót hydraulicznych, co w efekcie doprowadziło do
długotrwałego pijaństwa trwającego co najmniej jeden dzień 9.I.
I ubliża nam słowami jak: "kurwa, kurwa mać", a nawet "kurwa w dupę jebana, kurwa w mordę jebana, alfonsie" i
dodaje, że też " chuju odpierdol się".
Ja to jakbym i chciał bić żonę to nie miałem kiedy. Ona ciągle w rozjazdach uprawiała turystykę europejską uprawiała -
Włochy, Turcja, skóry, sukienki.
Taki wyrok, mogę założyć był normalny w czasach komunistycznych, ale na dzień dzisiejszy obraża majestat
Rzeczpospolitej Polski.
Zrobił ze mnie białą niewolnicę zmuszoną w pokorze usługiwać panu mężowi, a niejednokrotnie pić z nim alkohol bez
pożywienia, co zawsze na drugi dzień odchoruję.
Pan docent powiedział, że żona pana doktora to laboratoryjna kurwa. Wobec tego pan doktor uderzył pana docenta i
powiedział, żeby pan docent w pracy zajmował się czymś innym.
W rozmowie z w\wym. dowiedzieliśmy się, że wynikła wspólna awantura między tymi osobnikami, którzy byli w stanie
nietrzeźwym. Powody awantury trudno było ustalić, bo obie strony miały rację.
...mam 4 letnie dziecko i reumatyzm, a wszystko z powodu tej wilgoci.
W miejscu swojego zatrudnienia ma opinię negatywną, ponieważ ma narzeczonego Murzyna, z którym się codziennie
spotyka.
Razem ze mną dowódca warty prowadził obserwację z ukrycia. Do przejścia na posterunku nr 2 ob. S.B. zbliżała się w
podejrzanym rozkroku. Po zatrzymaniu w czasie transportu na wartownię główną ob. S.B. dobrowolnie wyjęła ukrytą w
reformach pompę paliwową.
Po wejściu do magazynu zobaczyłam leżącą obok biurka na podłodze nogę naszej pracownicy fizycznej G.T. , a obok
leżącego na podłodze ubranego tylko w spodnie niezapięte naszego pracownika fizycznego J.
Wynikiem kontaktu władzy z obywatelem było 17 dni zwolnienia lekarskiego.
...cichaczem popsuł mi opinię w miejscu pracy.
...a co do szczęki, to jak zaczęła się wydzierać, a buzię ma od ucha do ucha, to szczęka jej wypadła i sama pękła.
Od gotowania i obowiązków małżeńskich żona się uchyla.
Ona myśli, że jej jako emerytce politycznej wszystko wolno.
Mam dziecko w wieku wychowawczym.
Osobnik mimo mojego upomnienia zachowywał się agresywnie, wobec czego uderzyłem go kilka razy pałką służbową,
więc do radiowozu wsiadł chętnie.
W tym czasie rozpoczęła się ingerencja teściowej w nasze pożycie.
Sąsiad G. Urządza sceny bandyckie pod moimi oknami wrzeszcząc zwierzęcym głosem pozoruje napad. Nadmieniam, że
G. Chodzi po mieszkaniu w ciężkich drewniakach, co jest sprzeczne z wszelkimi zasadami. Dzielnicowy polecił mu
chodzić w bamboszach, ale on nie podporządkował się i nadal zakłóca spokój w różnych porach.
Wymieniony cieszy się na tym terenie dobrą opinią i chuliganem nie jest, bo choć czasami się upije, ale obcych kobiet nie
zaczepia i zanadto jak na swój wiek nie chuligani.
W połowie drogi do Warszawy usiadłem w ubikacji na muszli w ubikacji. Po pewnym czasie dosiadła się do mnie młoda
osoba, tak, że siedziałyśmy we dwie osoby na jednej muszli.
Przybyłem do śmietnika, aby sprzątnąć zanieczystości.
W dniu 15 lipca żona na noc sprowadziła osobnika o imieniu Józef w stanie nietrzeźwym, który tej nocy spał z moją żoną.
Kiedy po przyjściu do mieszkania zauważyłem Józefa i zapytałem żony co to za człowiek, powiedziała ,że to nasz krewny
i od tej pory zamieszkał z nami na stałe.
W miejscu zamieszkania opinię posiada negatywną, bo lubi wesołe życie i często wałęsa się bez celu.
Zostałem w dniu 16 stycznia napadnięty z karata w szyję i wciągnięty w bramę i przydeptany przez sąsiada, których było
dwóch.
W rozmowie z zatrzymanym stwierdziłem jedynie starganie materiału w kroczu, które według oświadczenia było
wynikiem bójki.
Potrafiła mi bezczelnie powiedzieć, że ja się dobieram do córki w celu seksualnym. Jak trzeba być wyrafinowanym i mieć
gest żeby mnie tak bezczelnie oczerniać.
Dane personalne ustaliłem na podstawie ustnej.
W/wym. stwierdził, że w dniu dzisiejszym ok. godz. 13.00 wrócił na Pragę do swojego domu. Przed blokiem spotkał
swojego psa. Wziął psa ze sobą i poszli na bazar Różyckiego na piwo.
MW. złośliwie stuka do muszli klozetowej w jej najgłośniejszym miejscu.
Oskarżony wyraził skruchę na przewodzie, ale po sprawie zaczął od nowa robić to samo.
Odwołuję przyznanie się, bo na kolędzie śledczy mnie sugesterował.
W czasie, gdy tu jaszcze mieszkała, leżała pijana na podwórku z obywatelem K. Nieżyjącym już od dwóch lat.
Ob. S. Jest zagrożona rozcięciem nożem.
... i jeszcze szarpał furtkę zapraszając męża do bicia.
W rodzinie ogłosił mnie jako czerwonego pająka i partyjną kurwę.
Obywatel wyzwał pokrzywdzonego wulgarnie słowami "coś ty zrobił".
Złożyłem skargę do Komendanta Komisariatu i to mi zaszkodziło. Dzielnicowy P. mnie spotkał i powiedział
(przepraszam, że podaję dosłownie że jak jeszcze raz przyjdę do komisariatu, to dostanę taki wpierdol, że się zesram
tymi swoimi meldunkami.
Pokrzywdzony natarczywie dobierał się w okolice mojego członka.
Zatrzymani szli i głośno śpiewali " Padają deszcze i biją grady, a za nami idą skurwysyny draby." A za w/wym. szliśmy tj.
Ja i plut. K.
Matka opiniowanego pracuje w pracuje w przedsiębiorstwie państwowym, ojciec jest alkoholikiem. Innych danych o
nagannej postawie w drodze wywiadu nie dokonałem.
...dlatego Ob. dzielnicowy stosuje do mnie krzyk jako do interesanta?
Schodzi się do jej mieszkania różny element pijacki i przestępczy przeważnie płci męskiej, z którym utrzymuje szerokie
stosunki.
Ja z nerwów nabawiłam się alergii rąk i pracować nie mogę.
Alkohol nadużywał umiarkowanie. Nie stwierdza się, aby wałęsał się w stanie nietrzeźwym.