PainKiller - recenzja gry
PainKiller - recenzja gry - 4.3 out of
5
based on
3 votes
- Szczegóły
-
Kategoria: Recenzje Gier
-
Utworzono: wtorek, 05, grudzień 2006 16:07
-
jedrus150
-
Odsłony: 4613
PainKiller - recenzja gry
"Zabij wszystko co się rusza". Te słowa słyszymy na samym początku gry i szybko musimy się do nich przystosować. A to dlatego, że w PainKillerze nie znajdziemy
żadnych zagadek, po prostu nic, oprócz klasycznego "naparzania". Jaśniej mówiąć, chodzi o zabijanie setek potworów. Ogólnie takich gier nie lubię i nigdy bym w to nie zagrał,
ale dowiedziałem się, że to dzieło polskiej ekipy People Can Fly, więc się skusiłem. I szczerze mogę powiedzieć, że to chyba najlepsza polska gra. Ale zacznijmy od początku.
Daniel Gardner, nasz bohater w pewną deszczową noc ginie w wypadku samochodowym, razem ze swoją ukochaną. Ona trafia do nieba, a on do czyścca. Dostaje szansę
ponownego spotkania z ukochaną, ale najpierw musi pokonać armię Lucyfera. A więc ruszamy. Do dyspozycji mamy pięć broni. Ktoś mógłby powiedzieć, że to mało, ale w
zupełności wystarcza. Dodatkowo każda giwera ma dwa tryby strzelania. Więc na przykład kołkownica zamienia się w granatnik, a strzelba w zazmrażacz. Dalej mamy świetnie
stworzone poziomy. Raz poruszamy się po katakumbach, raz po wariatkowie, a jeszcze kiedy indziej po bazie wojskowej czy starej operze. Plansze ogólnie nie mają ze sobą nic
wspólnego, ale razem tworzą odrębną całość. A wszystkich jest dwadzieścia cztery. W PainKillerze walczymy również z bossami. Jest ich pięciu. Czterej to genarałowie armii
Lucyfera, a piąty to właśnie sam Lucyfer. Każdy boss jest olbrzymi i nie da się go pokonać zwykłym strzelaniem. Trzeba znaleźć na niego sposób. No więc chyba skłamałem, bo
jednak czasem trzeba trochę pomyśleć. Kolejny plus tej gry to wrogowie. Na poziom przypada nam zazwyczaj około dwustu. Więc zwalczamy szkielety w zbrojach, takie grubasy
z pistoletami maszynowymi, coś w rodzaju wojowników ninja i wiele, wiele innych. Niestety nasi przeciwnicy nie mają sztucznej inteligencji. Ich jedyną taktyka to parcie do przodu,
więc nie ma z nimi większych problemów. Kłopoty sprawiają jedynie wrogowie z bronią miotaną. Ciekawym elementem jest też zamiana w demona. Po zebraniu określonej ilości
dusz nasz bohater zmienia się w demona. Ekran zmienia barwy na czarno - białe, a zabijamy tylko jednym strzałem. Grafika PainKillera stoi na bardzo wysokim poziomie. Potwory
i otoczenie prezentują się nadzwyczaj dobrze. Muzyka też jest świetna. Grając, słyszymy ostre brzmienia zagrzewające do ostrego nawalania. Warto też spomnieć, że gra
została stworzona na Havoku. Jest to program oddający fizykę poruszania się ciał. Tak więc zabity potwór realistycznie rozleci się na kawałki po serii ze strzelby, czy zostanie
przygwożdżony do ściany po strzale z kołkownicy. Kasa na Havoka została dobrze wydana. No i w sumie, co tu więcej o PainKillerze pisać. Jest to naprawdę świetna gra,
dodatkowo zrobiona przez polskich twórców. Miejmy nadzieję, że Polacy zrobią więcej gier, tak dobrych jak PainKiller.
Ocena:
8+/10
Plusy:
Minusy:
- poziomy
- czasem troche monotonnie
- fajne bronie
- marna fabuła
- mnóstwo przeciwników
(Admin: minusy poplątały się z plusami)
Testowano na:
- procesor AMD Athlon 3,5 GHZ
- 2 GB pamięci ram
- karta graficzna GeForce 7900 SLI
Minimalne wymagania sprzętowe:
Procesor: Celeron 800 MHz
Pamięć operacyjna: 256 MB RAM
Karta graficzna: 32 MB
Sugerowany sprzęt:
Procesor: Celeron 1,5 GHz
Pamięć operacyjna: 384 MB RAM
Karta graficzna: 128 MB
//Admin
Do autora recenzji: podczas wysyłania recenzji przez formularz używaj przeglądarki Firefox lub IE7, gdyż inaczej dostaję cały text w jednej linii oraz zapoznaj się z szablonem recenzji.
Dodaj komentarz
Zobacz jak mieć swój własny avatar w komentarzu.