Medal of Honor 2010 (tryb single) – recenzja gry
Medal of honor to seria znana każdemu miłośnikowi realistycznych strzelanek. Do tej pory twórcy czerpali garściami z historii drugiej wojny światowej. Czas, śladem konkurencji, przenieść się do czasów współczesnych i pokazać jak zabawia się amerykańska armia na polu walki.
Przykre, że ludzie z EA tak bardzo zlekceważyli tryb single. Użyto starszego i dużo mniej zaawansowanego silnika graficznego (Unreal Engine 3), przez co gra miejscami naprawdę straszy oprawą. Chyba nie tędy droga. Sądziłem, że po słabym MoH: Airborne twórcy zrobią wszystko, ażeby chociaż dorównać Call of Duty. W trybie multiplayer użyto całkiem świeżego, a przede wszystkim ładnego silnika Frostbite znanego chociażby z gry Battlefield Bad Company 2. Nie ukrywam, że w grach zawsze bardziej zależało mi na singlu, więc w tym przypadku nie leży mi rozwiązanie zaproponowane przez EA.
Górzysty krajobraz Afganistanu zamieszkały przez setki Talibów będzie nam towarzyszył przez całą kampanię. O dziwo przyjdzie nam się zmierzyć także z grupami Czeczenów, tak więc same zacne nacje i ugrupowania będą nam stawały na drodze do ukończenia kampanii. Niestety droga ta nadzwyczaj krótką będzie, o czym później.
Gracz uczestniczy w misjach dwóch elitarnych amerykańskich jednostek specjalnych. Tier 1 jest jednostką antyterrorystyczną, której rozkazy wydawać może sam prezydent Stanów Zjednoczonych, a także sekretarz obrony narodowej. Drugą jednostką są doskonale znani graczom Rangersi (U.S. Rangers) - troszkę rozhasana i nie do końca trzymająca się zasad jednostka, która gości już w kolejnej grze o tematyce wojskowej.
Fabularnie tytuł prezentuje się świetnie. Mnóstwo zwrotów akcji i niespodziewanych sytuacji sprawia, że gracz nie może się już doczekać co będzie za chwilę. Misje są ciekawe i zróżnicowane. Wielka szkoda, że trwają tylko nieco ponad 4 godziny. Tak, dobrze widzicie: 4 godziny. Śmialiśmy się z krótkiego singla Call of Duty, ale tu należy już raczej płakać. Niektóre gry na Amigę potrzebowały na ukończenie więcej czasu. Kolejny dowód na to, że singiel został zrobiony na odwal. To co wydarzyło się podczas rozgrywki powinno być zaledwie wstępem, ale w tym przypadku wstęp jest jednocześnie zakończeniem. Przykre, naprawdę przykre. Trzeba przyznać, że fabuła jest wciągająca, ale pomysłowość twórców została wykorzystana tylko w niewielkim procencie, ponieważ wiele rozwiązań fabularnych zostało zaczerpniętych prosto z konkurencyjnego CoD. Prawie na każdym kroku widać pewne, większe lub mniejsze, zapożyczenia (chociażby tzw. „ciche misje”, w których głównym orężem jest snajperka, czy absolutna liniowość rozgrywki). Mimo wszystko podtrzymuje swoje zdanie, że fabuła to jeden z mocniejszych elementów produkcji.
Unreal Engine to jeden z najbardziej znanych silników graficznych, co nie znaczy, że aktualnie najlepszy. W wersji użytej w MoH jest po prostu przestarzały. Nie byłoby to dla mnie tak bardzo denerwujące gdyby nie to, że multiplayer jest dużo nowocześniejszą produkcją. Zapewniam, że gracze nie będą godzić się na archaiczne rozwiązania w tytule, który był swego czasu najlepszym wojennym FPS-em. Co z tego, że gra bardzo dobrze działa nawet na słabszym sprzęcie skoro każde zbliżenie się do ściany i spojrzenie na podłoże powoduje obrzydzenie. Wszelkie elementy otoczenia wyglądają dobrze, ale tylko z odpowiedniej odległości. Gdy podejdziemy za blisko, zobaczymy co najwyżej piękno pikseli. Nigdy nie zapomnę ciężarówki do której wsiada jeden z naszych bohaterów. Podobne były w dziesięcioletnim już Soldier of Fortune. Co ciekawe pociski wystrzelone z broni większego kalibru wyglądały niczym te, które wystrzeliwali „gwiezdno wojenni” szturmowcy ze swoich Blasterów. To nie jedyne techniczne mankamenty, które będą nas w czasie gry denerwowały.
Podczas rozgrywki można było odnieść wrażenie, że to bardzo wczesna beta. Największym problemem były (sprawiające na każdym kroku problemy) skrypty. Trzeba bardzo uważać na swoje poczynania i w porę wychwycić czy skrypt się czasem nie zawiesił. Inaczej przeciwnicy będą generowali się bez końca, nasi kompani nie ruszą się z miejsca, a 4 godziny zamienią się w 4 lata. Może to celowe posunięcie twórców, ażeby sztucznie wydłużyć długość trwania trybu single. O ile grafika w stu procentach zależy od silnika gry (poza możliwości silnika wyjść się niestety nie da), o tyle oskryptowanie w stu procentach zależy od programistów, więc można było to zrobić w stu procentach dobrze. Brak umiejętności, lenistwo, czy tworzenie gry w pośpiechu, bo terminy gonią? Nie chcę strzelać, ale powodów może być jeszcze więcej. Błędy były momentami komiczne, bo jak to możliwe, żeby w jednej z misji bombardujący okolicę AC-130 po prostu stanął w powietrzu? Oczywiście na teren nadal spadały pociski.
Zdradzę wam, że w finałowej misji trzeba było dobiec do pewnych drzwi. Niestety nie da rady ich wyważyć dopóki kumple nie dobiegną. Jak można się domyślić kumple zostali w tyle i nijak nie chcieli podejść pod drzwi, tak więc restart gry był nieunikniony.
Skryptów nie należy także wyprzedzać, bo w końcu okaże się ze w teoretycznie bezpiecznym miejscu na naszych oczach zaczną się generować oddziały wroga, co wygląda już komicznie. Niczym respawn w trybie single.
Po-pastwiliśmy się już dość, czas na pozytyw. Muzyka jest niewątpliwie najlepszą stroną tej gry. Świetnie dobrana, bardzo klimatyczna, choć nie tak dobra jak w CoD. W pewnym momencie można posłuchać nawet rytmów Linkin Park. Jedyny bardzo dobrze zrealizowany element tego FPS-a.
Po fatalnym MoH: Airborne każdy liczył, że to nie koniec serii Medal of Honor. Z ręką na sercu mogę stwierdzić, że to koniec serii na najbliższe lata. Myślę, że w ciągu najbliższych pięciu lat będziemy mieli spokój z tą niegdyś świetną grą. To wstyd, ażeby taką markę potraktowano tak nieprofesjonalnie. Nie chcemy takich gier, nie chcemy żeby traktowano nas, graczy, niczym maszynki do zarabiania pieniędzy. Twórcy muszą dać coś od siebie, tutaj nie dali i widać to gołym okiem.
Medal of Honor 2010 - recenzja gry |
||
![]() |
Ocena końcowa: 5+ na 10 punktów |
Autor recenzji: Pawlik |
Plusy:
|
Minusy: - ... szkoda, że niewykorzystanym |
|
Wymagania sprzętowe: Pentium D 3.2 GHz, 2 GB RAM, |
Grę testowano na: Intel Core 2 Quad 2,4 GHz Chodziła pięknie, szkoda że mniej pięknie wyglądała.
|
Trailer:
Galeria zdjęć z gry:
Zobacz jak mieć swój własny avatar w komentarzu.