- Szczegóły
-
Kategoria: Nowinki Internetowe
-
Opublikowano: poniedziałek, 30, listopad -0001 01:24
-
Odsłony: 3142
Jeśli ktoś oczekiwał, że podczas targów elektroniki w Las Vegas zdarzy się coś, co przechyli szalę na korzyść jednego z formatów walczących o zastąpienie DVD, srodze się rozczarował.
Jeśli ktoś oczekiwał, że podczas targów elektroniki w Las Vegas zdarzy się coś, co przechyli szalę na korzyść jednego z formatów walczących o zastąpienie DVD, srodze się rozczarował. W wojnie dwóch formatów - Blu-ray i HD DVD - o rynek wart kilkadziesiąt miliardów dolarów rocznie zwycięzcy wciąż brak.
Niebieski może więcej
Przypomnijmy - w 2002 r. prace nad Blu-ray, nową technologią zapisu danych, ogłosiło Sony. Toshiba odpowiedziała kilka miesięcy później konkurencyjnym HD DVD. Obie technologie powstały m.in. po to, by można było na jednej płycie zmieścić film nagrany w wysokiej rozdzielczości (HD). Zwykła płyta DVD mieści ok. 4,7 GB - to tylko blisko godzina materiału w wysokiej rozdzielczości.
I Blu-ray, i HD DVD radzą sobie z tym, wykorzystując do zapisu danych niebieski laser (przy DVD jest czerwony). Dzięki krótszym falom niebieski laser umożliwia gęstsze upakowanie danych - na dwuwarstwowej płycie Blu-ray można zapisać do 50 GB danych, na HD DVD - 30 GB.
W zeszłym roku technologie w końcu trafiły na sklepowe półki - najpierw odtwarzacz Toshiby, potem Blu-ray Samsunga. Oba obozy ekscytowały się nowym sprzętem, ale konsumenci jakoś nie szturmowali sklepów. Dobrze to widać choćby po sprzedaży płyt - w ub.r. sprzedało się łącznie 250 tys. płyt Blu-ray i HD DVD, a najbardziej pesymistyczne prognozy mówiły o trzykrotnie wyższej sprzedaży.
Powodów może być kilka. Pierwszy - skromna oferta. Łącznie na obu formatach wydano raptem 225 tytułów, głównie takich, które za sobą miały już premierę na DVD. Po drugie - filmu nagranego w technologii Blu-ray nie można obejrzeć np. na odtwarzaczu Toshiby. I odwrotnie. A mało kto chciał zgadywać, który odtwarzacz powinien kupić, by być może za rok nie chować go na strychu.
Hybrydy nie dadzą odpowiedzi
Wiele obiecywano sobie po tegorocznych targach w Las Vegas - spekulowano, że w końcu studia filmowe zdecydują się poprzeć jeden format, liczono też na rozwiązania, które pogodzą oba obozy i rozruszają rynek. Hollywoodzkie studia nie puściły jednak pary z ust - pojawiły się jedynie pogłoski, że Universal, który wydaje filmy wyłącznie na HD DVD, poprze Blu-ray (przedstawiciele wytwórni zaprzeczyli). Więcej działo się po stronie producentów sprzętu - koreańskie LG zaprezentowało odtwarzacz Super Multi Blu, który odtwarza płyty Blu-ray, HD DVD oraz zwykłe DVD. Z kolei Warner Bros. pokazał płyty Total Hi-Def, które po jednej stronie mają materiał nagrany w Blu-ray, a po drugiej - w HD DVD i można je oglądać niezależnie od posiadanego sprzętu.
Mogłoby się wydawać, że w końcu ktoś wpadł na pomysł, jak przełamać opory konsumentów. Bo posiadacz takiej hybrydy od LG nie musi się martwić, czy w sklepie na pewno wybierze film w odpowiednim formacie. Co włoży, to zagra.
Tyle że ani Super Multi Blu, ani dyski Warnera nie wzbudziły zachwytów w branży. - Zamiast pomóc wygrać jednemu formatowi, takie rozwiązania pozwolą słabszemu graczowi na złapanie oddechu i wytrzymanie dłużej na rynku - uważa Richard Doherty, analityk z firmy doradczej Envisioneering.
Wyraźnie zadowolony był za to rzecznik grupy HD DVD Mark Knox. - To wcale nie jest takie złe. Oznacza, że na rynku jest więcej urządzeń kompatybilnych z HD DVD, co z kolei oznacza więcej klientów na filmy w takim formacie - mówił Knox.
Ale nowy pomysł LG może też nie przypaść do gustu konsumentom - sugerowana cena to 1,2 tys. dol., co stawia hybrydę na górnej półce. Jest też inny problem - Super Multi Blu ma pewien feler. Jeśli włożymy do niego płytę z HD DVD, obejrzymy tylko film. Odtwarzacz nie pozwoli na uruchomienie dodatkowych aplikacji zaszytych w płycie - choćby wzbogaconego interaktywnego menu (możemy np. wyświetlić na ekranie informacje o aktorze biorącym udział w scenie). Z płytami Blu-ray nie ma takiego problemu.
A dyski Total Hi-Def? - Miał być jeden format, a właśnie dostajemy trzeci. Więcej z tego zamieszania niż pożytku - mówią analitycy. Disney już zapowiedział że nie ma zamiaru wydawać filmów na nowych dyskach Warnera, podobnie szefowie studia Lions Gate.
Ale żaden z obozów nie zamierza złożyć broni. I trudno się dziwić, bo firmy walczą nie tylko o prestiż, ale i przychody z licencji i zwrot wielomilionowych inwestycji.
Firmy popierające HD DVD szacują, że do końca tego roku sprzeda się ok. 2,5 mln odtwarzaczy, a przychody ze sprzedaży filmów na HD DVD przekroczą 600 mln dol. w USA.
Z kolei grupa Blu-ray zapowiada zmiażdżenie rywala - zdaniem Mike Dunna, szefa studia filmowego 20th Century Fox, już w kwietniu sprzedaż płyt Blu-ray nawet czterokrotnie przebije sprzedaż HD DVD.
- Przed kwietniem będzie po wszystkim - twierdzi Dunn.
Gdyby decydowały ceny, wygrałaby Toshiba - pierwsze odtwarzacze HD DVD były o połowę tańsze od Blu-ray i do dziś utrzymuje się różnica na korzyść HD DVD (np. w Polsce między odtwarzaczem Toshiby HD-E1 a odtwarzaczem Samsunga BD-P1000 jest ok. 1,5 tys. zł różnicy). Ale Blu-ray punktuje, jeśli pod uwagę weźmiemy poparcie ze strony wytwórni - w tym formacie filmy wydaje Sony, Fox, Disney oraz Lions Gate. Wyłącznie w HD DVD - tylko Universal. Paramount i Warner Bros. na razie obserwują rozwój sytuacji i swoje tytuły mają na obu formatach.
Ale z odsieczą HD DVD może przyjść... branża porno. W środowisku bowiem dość popularna jest teza, że to dostępność materiałów pornograficznych na kasetach VHS w wypożyczalniach wideo zdecydowała o zwycięstwie nad Betamaksem w wojnie formatów z lat 80. A większość wydawców filmów dla dorosłych skłania się ku formatowi Toshiby.
Źródło : Gazeta Wyborcza
Dodaj komentarz
Zobacz jak mieć swój własny avatar w komentarzu.