Było piękne czerwcowe popołudnie. Żar lał się z nieba, choć sytuację ratował lekki wiosenny wietrzyk. Jednak na horyzoncie zbierały się ciemne chmury...
Nasi kompani w pełnym składzie spoczywali, po całonocnej i z lekka rannej libacji alkoholowej, pod wielką lipą. Kłapouchy swój wielki, opuchnięty łeb trzymał na radiu, które zajebał z domu Krzysia.
- Jak już masz kurwa taką poduszkę, to może byś włączył jakąś muzę? - zaproponował Tygrysek, którego rozsadzała energia po wciągnięciu dwóch kresek amfy.
- Nie radzę, jak znam życie, to w tej pierdolonej głuszy da się złapać tylko jedną stację - Kłapouchy był jak zwykle optymistycznie nastawiony do rzeczywistości.
- Odpalaj, nie pierdol - poparł Tygryska Prosiaczek. Niestety racja leżała po stronie osła...
- Tu radio maryja, katolicki głos w twoim domu. Jest środa, 6 czerwca, godzina osiemnasta. Przedstawiamy skrót wiadomości: kolejny spisek żydokom...
Kłapouchy nie zmieniając pozycji wyciągnął obrzyna i wpakował dwie kule w środek odbiornika.
- Mówiłem, kurwa - stwierdził flegmatycznie.
- Klinaaa, klinaaaa mi trzeba! "A Kingdom for a klina!" - ocknął się Króliczek, który jak zwykle leżał w wielkiej kałuży bełta.
- Te, uszasty. Walnij se, może ci przejdzie - powiedział Tygrysek podając Królikowi resztki wina HERACLES - Classic Płońsk Aperitif.
- I chce się żyć - sapnął uszczęśliwiony Królik wlewając w siebie całą zawartość szkła.
- Ej, kurwa przydałoby się coś dzisiaj porobić - rzucił propozycję Puchatek.
- No przecież kurwa robimy! Leżymy kurwa! Mało ci? Nie wyciągając peta z gęby rzekł Prosiaczek.
- Ale kurwa nie o to chodzi ty debilu! Chodzi mi o to, że przydałoby się... ech, nie wiem co? - inteligentnie odpowiedział Kubuś.
- Może się znowu nachlejemy, albo zjaramy? Podobno Sowa ma zajebiste palonko, sam hodował - powiedział Tygrysek do Puchatka puszczając przy tym pawia.
- Nieee...to jest już nudne. Ja bym zmontował jakąś mocną imprezkę - odparł Prosiaczek.
- Wiecie co? Widzę jakiegoś kolesia w czarnym gajerku, który tu lezie - powiedział Kubuś.
- Ty, kurwa, ja też go widzę. I ja. I ja też. Ja też! Kurwa! Może mu wjebiemy? Co się będzie palant błąkał po naszym lesie? - Prosiaczek podsumował nastawienie brygady do obcych.
- OK - odpowiedzieli wyjątkowo zgodnie kompani.
Kolo wyglądał jak by się urwał niewiadomo skąd. Mimo upału miał na sobie czarny garniak, pod nim czarną koszulę. Rytmicznie gładził się po szpicbródce, a włosy na czole dziwnie się unosiły. Zza ciemnych przeciwsłonecznych okularów przebijały jakieś błyski. Frajer zbliżył się na parę kroków.
- Nie - powiedział.
- Co kurwa nie! Pojebany jesteś, czy co? - Kubuś jako team-leader zaczął prowadzić dialog.
- Nie skopiecie mi dupska. - powiedział nieznajomy.
- Ej, kurwa chłopaki, on chyba czyta w naszych myślach.
- Pewnie, że tak durnie! Na przykład Królik myśli teraz o tym jak przelecieć Kangurzycę - odparł nieznajomy.
- Oł fak! On naprawdę czyta w myślach! - Królik nie krył zaskoczenia.
- Żadne kurwa czytanie w myślach! Ty zawsze myślisz o Kangurzycy, więc nie trudno do chuja zgadnąć! - Kubuś był sceptyczny.
- A ty, to w ogóle co za chuj? - Kłapouchy wykazał ślad zainteresowania.
- Jestem Księciem.
- Księdzem?! - Prosiaczek błyskawicznie przeładował Uzi i wycelował w stronę nieznajomego.
- Nie, no rzesz kurwa, nie księdzem tylko KSIĘCIEM! Księciem Ciemności.
- A, jasne - wyluzował się Prosiaczek - a jak cię wołają...
- Rogowiecki i Brzozowicz, co się na muzyce znają - zarapował bez sensu Kłapouchy.
- Możecie na mnie mówić Zło, Wujek Samozło - przedstawił się gość.
- Ooooo... a skąd ty? - spytał Królik.
- Jestem z piekła, przyszedłem na ziemię, aby znaleźć nowych wyznawców, którzy pomogą mi wypełnić proroctwa.
- To znaczy, że jesteś... ten... Szatan, no nie? - spytał Prosiaczek.
- Zgadza się, to jeden z moich pseudonimów artystycznych.
- I co, my mamy ci niby pomóc zniszczyć świat? - spytał Tygrysek, któremu wreszcie udało się skoncentrować na przybyszu.
- Tak. Wiele o was słyszałem. Wyróżniacie się. Jesteście wybrańcami.
- No to czadersko! Lubimy jak nas kurwa doceniają, hehehe. A kiedy masz rozjebać świat? - zainteresował się Puchatek.
- Nooo... dzisiaj o północy, ma się rozumieć! Złożymy ofiarę! - rozochocił się gość.
- Aaa... to my ci nie pomożemy, bo wieczorem idziemy na bibę do remizy wpierdolić paru dresom. Jak nam się poszczęści to może spotkamy tam Dżast Szajs, a wtedy zabijemy spedalonych skurwieli! - powiedział żądny krwi Prosiaczek, a oczy tradycyjnie zaszły mu krwią...
- Jesteście wybrańcami i musicie mi pomóc! - wrzasnął Wujek.
- Co kurwa musimy, no co? Nic kurwa nie musimy! I czego się kurwa drzesz palancie! Chyba nie wiesz jakie to uczucie obudzić się z bólem głowy po nocnej imprezce - skacowany Kubuś lekko wyszedł z nerw.
- Nie podskakuj mały pierdolcu! Mogę cię zniszczyć w parę sekund.
W tym momencie przy głowie Wujka pojawiło się Uzi Prosiaczka i obrzyn Kłapouchego.
- Ju token tu mi? Ju token tu mi?! Fak! - zatekśćił z angielska Kubuś podbudowany postawą kumpli.
- Dobra. Spoko. Nie szukam dymu - odparł troszkę zmieszany Szatan.
- W zamian za pomoc dam wam dwie skrzynki Heraclesa - spróbował negocjacji Wujek.
- Pięć! - zaczął targować się Kubuś.
- Dobra - odrzekł Wujek Samozło.
- No to dzisiaj o północy! A tymczasem szykuj kasę na wina.
- A tak w ogóle to jak mamy ci pomóc? - Tygrysek doszedł do wniosku, że nie zaszkodzi wiedzieć. Musiał odpowiednio podzielić działki amfy, żeby być w dobrej formie aż do nocy.
- Jak? O, to nic wielkiego. Drobiazg. Drobnostka. Szczególik...
- Gadaj kurwa!!!
- Będziecie mi potrzebni do zwabienia dziewicy jako ofiary.
- Pojebało cię, czy co? Skąd ty debilu jesteś? Przecież w tych czasach nie ma dziewic! - Prosiaczek nie krył dezaprobaty dla ekscentrycznych zachcianek Wujaszka.
- Tak się składa, że jedna jest! I mieszka tutaj - stwierdził Szatan.
- Aaaa... chodzi ci o tę ciotę Krzysia? Od jakiegoś czasu zabawia się z Sową. Sowa to stary zboczeniec, więc już po twojej dziewicy! - odpowiedział Puchatek.
- Nieważne, miała być ta pipa, więc będzie! - powiedział Szatan.
- Oki, panie straszny, ju łont pipa Krzyś, my go ci dostarczym!
- Zrobimy tak. Ktoś zaraz skoczy po tego pedała i zaprosi go na urodziny Królika, jak skurwiel przyjdzie to Wujek go sobie weźmie i zrobi co chce - zaproponował Kubuś.
- Je, dats a gód pomysł. - powiedział zadowolony Prosiaczek.
Po jakimś czasie, gdy połowa ekipy oczekiwała w domku Królika, Kłapouchy i Kubuś popędzili po Krzysia.
- "Dzień dobry, przyszedłem do córki" - jak zwykle Kłapouchy musiał dodać coś od siebie.
Po chwili szli z Krzysiem do Królika.
- Mamy tę pipę jebaną w dzieciństwie przez starego! - powiedział wchodząc do domku Puchatek.
- Dajcie mi go! - rzekł Wujek.
- Nie tak szybko chujcu! Najpierw kasa na wina.
- Nie mam kasy. Oto moja karta kredytowa. - powiedział Szatan.
Tygrysek wyrwał kartę i popędził do BabyJagi. Reszta, oprócz Królika i Krzysia popędziła za nim.
Po paru minutach wszyscy wracali do domku obładowani wińskiem i innymi alkoholami. Prosiaczek niósł oprócz skrzynki Heraclesa skrzynkę Dżony Łokera, Kubuś Dżim Bima, Tygrysek zgrzewę browców, a Kłapouchy dorzucił skrzyneczkę spirytu.
- Te Szatan, jesteśmy kurwa z powrotem.
- "Zróbmy więc imprezę jakiej nie przeżył nikt" - zarapował Kłapouchy.
- Miało być pięć skrzynek Heraclesa! - wrzasnął Wujek.
- Ju haw jakiś problem!? - spytał się Prosiaczek.
- A chuj wam w dupę. I tak idzie z konta tego palanta z góry.
- No to pijemy brygada! Krzyknął uradowany Tygrysek.
- "Za mało wódki za dużo powietrza, libacja wersja nowoczesna"- zarapował Kłapouchy.
- Ja nie będę pił alkoholu, on zabija, przyszedłem na urodziny! - zaczął płakać Krzyś.
- Zamknij się jebany pedale! - wydarł się Królik.
- Ja także nie piję. Mam misję do spełnienia - przypomniał przybysz.
Nagle Uzi i obrzyn skierowały swe lufy w stronę Wujka.
- Albo się może napiję? Tak dla rozluźnienia - zmienił zdanie Wujek.
Ekipa narzuciła ostre tempo. Kolejne korki znikały błyskawicznie z szyjek Heraclesa Okazało się, że Szatan to słaby zawodnik - odpadł po piątej kolejce (Krzyś stracił przytomność, bo nigdy nie widział na oczy tyle alkoholu). Brygada potraktowała to jako zaledwie rozgrzewkę. Przed świtem wyjebali wszystkie dodatkowe trunki zakupione u BabyJagi.
- Chtuuua hodzinnaaa? Młuszę znyszczicz świaat! - zabełkotał Szatan, rzygając non-stop na dywan Królika.
- Jeszte kurwa trzass! Szpij ty debiluu! Podsumował na koniec beknięciem Kubuś.
Po jakimś czasie wszyscy odpadli. Kłapouchy zawisł na żyrandolu przyczepiony za ogon. Tygrysek zasnął na kiblu rzygając. Prosiaczek spoczął z Uzi w rękach na fotelu i z butelką w pysku. Kubuś trafił jakimś cudem do wanny, a Królik zatrzasnął się w lodówce szukając marchewki.
Brygada, łącznie z Wujkiem Samozło obudziła się, gdy słońce znów było wysoko na niebie. Szatan zmył się szybko, nie wypełniając swej misji, Krzyś nadal leżał nieprzytomny, teraz uśpiły go opary alkoholu. I tak to dzielni bohaterowie ze Stumilowego Lasu zapobiegli końcowi świata...
KONIEC CZĘŚCI DWUDZIESTEJ TRZECIEJ